sobota, 3 czerwca 2017

17. Ciotka.

Nadszedł długo wyczekiwany dzień chrztu Kubusia. Karolina i Mikołaj mieli konkretny zamęt w domu,a tu jeszcze na ich nieszczęście do Wrocławia przyjechała ciotka Rachwał - zagorzała katoliczka.
- Dzień dobry ...Karolino jak my sie dawno nie widziały - powiedziała tuląc swoją siostrzenicę.
- No trochę czasu minęło ...a co ciocię tutaj sprowadza ? - zapytała z ciekawością Karolina.
- Przyjechałam do twojej mamy,żeby dać jej święte pamiątki z Częstochowy to i po drodze wstąpiłam do ciebie. Chyba nie wygonisz starej ,schorowanej ciotki ? - zapytała strasza kobieta.
- Trochę mamy zamęt , bo jutro organizujemy chrzest dla mojego synka - odparła próbując się pozbyć kłopotliwego gościa.
- Słyszałam o tym ... powinnaś iść na pielgrzymkę to pomaga mówie ci wszystko dzięki niej sie ułoży - ciągnęła.
-A ty młody człowieku nie śmiej się to są poważne sprawy - dodała patrząc na zmieszanego Mikołaja.
- Ma gdzie ciocia nocować ? - zmieniła szybko temat Karolina.
- Właśnie chciałam do jutra zostać we Wrocławiu i myślałam,że będę mogła zostać u ciebie ...- Karolina nerwowo popatrzyła na partnera.
-Wiedziałam , że sie zgodzisz - dodała po chwili nie czekając na odpowiedź.
- No to zaczyna się Armagedon - powiedział uśmiechniety Mikołaj.
-Moze nie będzie tak źle - próbowała pocieszyć sie Rachwał.
No i się pomyliła ta ciotka potrafiła do wszystkiego sie doczepić nawet do sposobu nakładania jedzenia ,żyć z taką to naprawdę ogromna udręka. I nadszedł dzień chrztu o 12 wszyscy goście zebrali się pod kościołem brakowało jedynie Jacka.
- Gdzie on kurde jest ? - mówiła zmartwiona Karolina.
- Dzwonie do niego i nic . Czyżby stchurzył ? - zastanawiał sie Mikołaj.
-To zła wróźba - musiała cos dodać od siebie ciocia.
- I co my teraz zrobimy ? - zamartwiała sie dalej Karolina.
- No nic najwyżej poprosimy kogoś innego - mówił rozglądając sie po gościach.
- Mam ....Krzysiek jak cię proszę uratuj nas ..
-Chyba nie musze - odparł pokazując na zdysznego dyżurnego.
- Gdzieś ty był ? - zapytali niemal jednocześnie.
- Samochód mi sie zespół i biegłem od domu , bo mi bus uciekł - mówił próbując opanować oddech.
- Ja przez ciebie kiedyś na zawał zejde - odparł Mikołaj .
Wszystko poszło zgodnie z planem tylko z niewielkim opóźnieniem naszczęście ksiądz nie miał nic innego zaplanowanego i mógł poczekać. Potem impreza przeniosła się do lokalu , gdzie panowała cisza , matka Karoliny postanowiła rozpocząć rozmowę.
- No to teraz czekamy na ślub - powiedziała radosna.
- No pomału na wszystko przyjdzie czas - odparł Mikołaj.
- To wy bez ślubu żyjecie ? Zgorszenie rodzinie przynosicie ? - zaczęła obsypywać pytaniami Karoline i Mikołaja ciotka.
- Proszę pani to nie pani sprawa jak my żyjemy ważne ,że sie kochamy ,a na ślub jeszcze przyjdzie czas - uniósł się Białach.
- Czy pan próbuje mnie obrazić ?! Ja w takim towarzystwie nie będę przebywać - wkurzyła sie kobieta.
- A prosze bardzo z miłą chęcią panią do drzwi odprowadzę - powiedział jednak bał sie rekacji Karoliny , która siedziała za stołem i głośno biła brawo.
Około 21 :00 goście rozjechali się i Karolina z Mikołajem mogli wrócić do domu ,gdzie czekał na nich Olek. Poszli w stronę samochodu ,gdzie zdziwieni zobaczyli , że przy samochodzie stoi ta sama ciocia co wyszła z chrzcin.
- Ciocia ? - powiedziała zdziwiona Karolina bo była przekonana , że upierdliwa ciotka pojechała do domu .
- No ciocia przecież miałam u was spać i dopiero jutro do domu jechać - powiedziała stanowczym głosem .
Pod blokiem Karolina wypatrzyła Olka chyba wybrał sobie jedną z najgorszych chwil na odwiedziny.
- Co ty chcesz od nas ? - zapytała ze wściekłościa w głosie policjantka.
- Spokojnie tylko porozmawiać ... ten typ co u was był mówił same kłamstwa - próbował sie jakoś tłumaczyć.
- Posłuchaj spotkamy sie w sądzie i tam dopiero pogadamy - postawiła sprawę jasno i weszła do mieszkania.
Karolina była niemal pewna ,że ta sprawa zakończy sie pozytywnie dla niej i nie będzie musiała mieć doczynienia juz nigdy z Olkiem.
- Kto to był ?- zapytała ciotka z ciekawościa
- Nikt ciociu - nie chcialo jej sie tłumaczyć tej cały sprawy z Olkiem, bo ona i tak tylko jest zapatrzona w ten swój kosciół.
- Karolcia ,ale w tym domu to mogła byś posprzatać macie małe dziecko - wymądrzała sie znów starsza pani.
- Sprzatałam przecież wczoraj Mikołaj nawet pomógł - w jej głosie słychać było irytacje.
- To to nie jest posprzatane i tak jest brudno chyba nikt dziecko cie tego nie nauczył -próbowała rządzić co denerwowało coraz bardziej blondynkę ,ale nie chciała kolejnej kłótni ,a pozatym była zmęczona całym tym dzisiejszym dniem .
- Dobra ciociu to ty sobie rób co chcesz ,a ja musze Kubusia przebrać do spania - powiedziała  ,bo naprawde już nie chciała słuchać rad ciotki.
Poszła do Kuby i zaczeła go przebierać ,ale chwila spokoju nie trwała długo, bo przyszła ciotka .
- Ale Karolciu ty to żle robisz daj pokarze ci - chciala ubrać chłopca po swojemu.
- Nie potrzebuje niczyjej pomocy ,a tym bardziej rad sama wiem jak mam się zajmować swoim dzieckiem ! - podniosła głos bo tego juz było za wiele .
- Ja nie wiem jak ta matka cie wychowała niczego cie nie nauczyla sprzatac nie umiesz ,dziecko tez zle ubierasz -wymieniała po kolei.
- Nauczyła nie wpieprzać się w cudze sprawy, ale jak widać ciocie nikt tego nie nauczył ,bo w wszystko się wtrąca i mówi te swoje rady ,które nikomu do szczescia są nie potrzebne - obrażona kobieta wyszła do gościnnego.
- A co to za krzyki - zapytał zdziwiony Mikołaj.
- Po prostu ta ciotka mnie doprowadza do szału i nawet się chciała wtracać do tego jak Kubę ubieram !- powiedziała zdenerwowana kobieta.
- No fakt upierdliwa jest ,ale kochanie się nie denerwuj chodż spać ,bo jest już pożno.
Pół godziny pózniej wszyscy poszli spać zmeczeni dzisiejszym dniem pełnym wrazeń.

2 komentarze:

  1. Super opko. Współczuję takiej ciotki. Myślałam, że po tej akcji z Mikołajem wróci do domu, a ona czekała tyle czasu, aż impreza się skończy😂 No nieźle xD
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha ha super opko
    Pozdrawiam.
    Mała malinka.❤

    OdpowiedzUsuń