Nadszedł długo wyczekiwany dzień chrztu Kubusia. Karolina i Mikołaj mieli konkretny zamęt w domu,a tu jeszcze na ich nieszczęście do Wrocławia przyjechała ciotka Rachwał - zagorzała katoliczka.
- Dzień dobry ...Karolino jak my sie dawno nie widziały - powiedziała tuląc swoją siostrzenicę.
- No trochę czasu minęło ...a co ciocię tutaj sprowadza ? - zapytała z ciekawością Karolina.
- Przyjechałam do twojej mamy,żeby dać jej święte pamiątki z Częstochowy to i po drodze wstąpiłam do ciebie. Chyba nie wygonisz starej ,schorowanej ciotki ? - zapytała strasza kobieta.
- Trochę mamy zamęt , bo jutro organizujemy chrzest dla mojego synka - odparła próbując się pozbyć kłopotliwego gościa.
- Słyszałam o tym ... powinnaś iść na pielgrzymkę to pomaga mówie ci wszystko dzięki niej sie ułoży - ciągnęła.
-A ty młody człowieku nie śmiej się to są poważne sprawy - dodała patrząc na zmieszanego Mikołaja.
- Ma gdzie ciocia nocować ? - zmieniła szybko temat Karolina.
- Właśnie chciałam do jutra zostać we Wrocławiu i myślałam,że będę mogła zostać u ciebie ...- Karolina nerwowo popatrzyła na partnera.
-Wiedziałam , że sie zgodzisz - dodała po chwili nie czekając na odpowiedź.
- No to zaczyna się Armagedon - powiedział uśmiechniety Mikołaj.
-Moze nie będzie tak źle - próbowała pocieszyć sie Rachwał.
No i się pomyliła ta ciotka potrafiła do wszystkiego sie doczepić nawet do sposobu nakładania jedzenia ,żyć z taką to naprawdę ogromna udręka. I nadszedł dzień chrztu o 12 wszyscy goście zebrali się pod kościołem brakowało jedynie Jacka.
- Gdzie on kurde jest ? - mówiła zmartwiona Karolina.
- Dzwonie do niego i nic . Czyżby stchurzył ? - zastanawiał sie Mikołaj.
-To zła wróźba - musiała cos dodać od siebie ciocia.
- I co my teraz zrobimy ? - zamartwiała sie dalej Karolina.
- No nic najwyżej poprosimy kogoś innego - mówił rozglądając sie po gościach.
- Mam ....Krzysiek jak cię proszę uratuj nas ..
-Chyba nie musze - odparł pokazując na zdysznego dyżurnego.
- Gdzieś ty był ? - zapytali niemal jednocześnie.
- Samochód mi sie zespół i biegłem od domu , bo mi bus uciekł - mówił próbując opanować oddech.
- Ja przez ciebie kiedyś na zawał zejde - odparł Mikołaj .
Wszystko poszło zgodnie z planem tylko z niewielkim opóźnieniem naszczęście ksiądz nie miał nic innego zaplanowanego i mógł poczekać. Potem impreza przeniosła się do lokalu , gdzie panowała cisza , matka Karoliny postanowiła rozpocząć rozmowę.
- No to teraz czekamy na ślub - powiedziała radosna.
- No pomału na wszystko przyjdzie czas - odparł Mikołaj.
- To wy bez ślubu żyjecie ? Zgorszenie rodzinie przynosicie ? - zaczęła obsypywać pytaniami Karoline i Mikołaja ciotka.
- Proszę pani to nie pani sprawa jak my żyjemy ważne ,że sie kochamy ,a na ślub jeszcze przyjdzie czas - uniósł się Białach.
- Czy pan próbuje mnie obrazić ?! Ja w takim towarzystwie nie będę przebywać - wkurzyła sie kobieta.
- A prosze bardzo z miłą chęcią panią do drzwi odprowadzę - powiedział jednak bał sie rekacji Karoliny , która siedziała za stołem i głośno biła brawo.
Około 21 :00 goście rozjechali się i Karolina z Mikołajem mogli wrócić do domu ,gdzie czekał na nich Olek. Poszli w stronę samochodu ,gdzie zdziwieni zobaczyli , że przy samochodzie stoi ta sama ciocia co wyszła z chrzcin.
- Ciocia ? - powiedziała zdziwiona Karolina bo była przekonana , że upierdliwa ciotka pojechała do domu .
- No ciocia przecież miałam u was spać i dopiero jutro do domu jechać - powiedziała stanowczym głosem .
Pod blokiem Karolina wypatrzyła Olka chyba wybrał sobie jedną z najgorszych chwil na odwiedziny.
- Co ty chcesz od nas ? - zapytała ze wściekłościa w głosie policjantka.
- Spokojnie tylko porozmawiać ... ten typ co u was był mówił same kłamstwa - próbował sie jakoś tłumaczyć.
- Posłuchaj spotkamy sie w sądzie i tam dopiero pogadamy - postawiła sprawę jasno i weszła do mieszkania.
Karolina była niemal pewna ,że ta sprawa zakończy sie pozytywnie dla niej i nie będzie musiała mieć doczynienia juz nigdy z Olkiem.
- Kto to był ?- zapytała ciotka z ciekawościa
- Nikt ciociu - nie chcialo jej sie tłumaczyć tej cały sprawy z Olkiem, bo ona i tak tylko jest zapatrzona w ten swój kosciół.
- Karolcia ,ale w tym domu to mogła byś posprzatać macie małe dziecko - wymądrzała sie znów starsza pani.
- Sprzatałam przecież wczoraj Mikołaj nawet pomógł - w jej głosie słychać było irytacje.
- To to nie jest posprzatane i tak jest brudno chyba nikt dziecko cie tego nie nauczył -próbowała rządzić co denerwowało coraz bardziej blondynkę ,ale nie chciała kolejnej kłótni ,a pozatym była zmęczona całym tym dzisiejszym dniem .
- Dobra ciociu to ty sobie rób co chcesz ,a ja musze Kubusia przebrać do spania - powiedziała ,bo naprawde już nie chciała słuchać rad ciotki.
Poszła do Kuby i zaczeła go przebierać ,ale chwila spokoju nie trwała długo, bo przyszła ciotka .
- Ale Karolciu ty to żle robisz daj pokarze ci - chciala ubrać chłopca po swojemu.
- Nie potrzebuje niczyjej pomocy ,a tym bardziej rad sama wiem jak mam się zajmować swoim dzieckiem ! - podniosła głos bo tego juz było za wiele .
- Ja nie wiem jak ta matka cie wychowała niczego cie nie nauczyla sprzatac nie umiesz ,dziecko tez zle ubierasz -wymieniała po kolei.
- Nauczyła nie wpieprzać się w cudze sprawy, ale jak widać ciocie nikt tego nie nauczył ,bo w wszystko się wtrąca i mówi te swoje rady ,które nikomu do szczescia są nie potrzebne - obrażona kobieta wyszła do gościnnego.
- A co to za krzyki - zapytał zdziwiony Mikołaj.
- Po prostu ta ciotka mnie doprowadza do szału i nawet się chciała wtracać do tego jak Kubę ubieram !- powiedziała zdenerwowana kobieta.
- No fakt upierdliwa jest ,ale kochanie się nie denerwuj chodż spać ,bo jest już pożno.
Pół godziny pózniej wszyscy poszli spać zmeczeni dzisiejszym dniem pełnym wrazeń.
Super opko. Współczuję takiej ciotki. Myślałam, że po tej akcji z Mikołajem wróci do domu, a ona czekała tyle czasu, aż impreza się skończy😂 No nieźle xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Ha ha ha super opko
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mała malinka.❤