Biegłam po schodach chyba najszybciej jak się dało odrazu popędziłam w strone parkingu gdzie z daleka widać było tłum ludzi.
- Mamo ! - krzyczałam z oddali, a ona stała nic nie mówiąc i patrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
- Co się stało ? - zapytałam po chwili.
- Oni..oni porwali Kubusia - kiedy to usłyszałam niemal zawalił mi się świat. Stałam tam i nic do mnie nie docierało patrzyłam na mamę czułam jak łzy podchodzą mi do oczu, ale wiedziałam, że muszę się jak najszybciej ogarnąć, bo chodzi o mojego synka.
- Musimy zacząć coś robić ! - krzyczałam.
- Spokojnie przecież już nad tym pracujemy - mówił Szymon w tej chwili chciałam poruszyć niebo i ziemię, żeby znaleźć Kubusia.
- Najwyraźniej za mało - burknęłam.
- Karola uspokój się wszystko będzie dobrze - przytulił mnie Mikołaj. Wtedy planowanie ślubu odeszło na inny tor. Nie miałam głowy o tym myśleć.
- Obyś miał rację chodź jedziemy na komendę musimy wszystko pozałatwiać - nie chciałam, żeby wszyscy się nade mną użalali chciałam po prostu dopaść tych co porwali Kubusia.
Mijały kolejne godziny kiedy zgłoszono, że widziano gdzieś chłopczyka, którego rysopis pasował do syna Rachwał.
Kiedy się o tym dowiedziałam odrazu pobiegłam do radiowozu i pojechaliśmy na miejsce. Nie obiecywałam sobie za dużo, że znajdę tam Kubę. Podeszłam do huśtawki na której siedział mały odrazu poznałam w nim mojego synka.
- Kubuś kochanie - wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam, bo płakał chyba się wystraszył.
W kieszonce spodni miał jakąś karteczkę, ale nie miałam głowy, żeby ją czytać byłam po prostu szczęśliwa, że znalazł się cały i zdrowy. Gdy emocje trochę opadły postanowiłam przekonać się co jest na niej.
" To narazie ostrzeżenie, ale następnym razem nie będzie tak miło."
Zastanowiło mnie to byłam prawie pewna, że to ten facet, który się do mnie dobierał, ale narazie nie chciałam nikomu o tym mówić.
- Musicie wyjechać do moich rodziców. Będziecie tam bezpieczniejsi - powiedział Białach.
- Może masz rację...a ty ? - zapytała zmartwiona.
- Ja tutaj zostanę muszę dopilnować, żeby ten gnój trafił do pierdla - odparł.
Następnego dnia Karolina namówiona przez narzeczonego zaczęła pakować siebie i Kubusia, aby udać się do rodziców Białacha.
- Gotowi ? - zapytał Mikołaj.
- Już prawie. Mam nadzieję, że to nie problem dla twoich rodziców, bo jak wiemy twoja mama chyba nie przepada za mną - mówiła zasuwając walizkę.
- Nie no skąd dzwoniłem do niej. Idę się ubrać i was zawiozę - powiedział i wyszedł z pokoju.
Po paru minutach byli już gotowi po czym udali się w planowane miejsce.
- Dzień dobry Mikołajku - otworzyła drzwi starsza kobieta.
- Dzień dobry - mruknęła Karolina.
- Wchodźcie. Proszę tutaj będzie wasz pokój - wskazała na duże pomieszczenie znajdujące się nieopodal kuchni.
- Dobrze to my pójdziemy się rozpakować - zaproponowała Rachwał.
Mikołaj poszedł z mamą do kuchni miał wolne od pracy to mógł zostać na dłużej.
- Mikuś nie podoba mi się ta twoja Karolina -powiedziała ciszej.
- Już ci mówiłem jestem dorosły i sam wiem co dla mnie najlepsze - uniósł się policjant.
- Bo rad starej matki to nikt nie słucha ja ci mówię potem będziesz żałował - ciągnęła dalej.
- Będę żałował jak posłucham ciebie - powiedział i poszedł do pokoju gdzie byli Karolina i Kuba.
- Jak wam się tutaj podoba ? - zapytał przytulając ukochaną.
- No ładnie jest tylko czy twoja mama da nam żyć.
- Sama wiesz jak jest z mamami one wszystko wiedzą najlepiej, a moja to już przechodzi samą siebie więc uważaj.
- Kochanie tylko uważaj na siebie przecież nawet nie wiemy kto to zrobił - zmieniła temat.
- Mi się wydaje, że to ten facet co na ciebie napadł - powiedział tak jakby był tego pewny.
- Wiesz co też tak myślę, ale mimo wszystko uważaj na siebie. Kocham cię - wtuliła się mocnej w Mikołaja.
Było już późno, dlatego Białach wrócił do mieszkania, a Karolina poszła położyć spać synka.
- Możemy porozmawiać ? - weszła pewnie do pokoju matka Mikołaja.
- Tak tylko może nie tutaj, bo Kubuś dopiero zasnął - zaproponowała policjantka.Wyszli z pokoju i przeszli do kuchni.
- Chodzi o wasz związek. Rozmawiałam dzisiaj z Mikusiem i po analizie psychologicznej doszłam do wniosku, że jest z tobą nie szczęśliwy - mówiła kobieta.
- Proszę pani my z Mikołajem jesteśmy w szczęśliwym związku i pani tego nie zmieni - odgryzła się Karolina.
- Jestem starsza i bardziej doświadczona, dlatego mówię ci, że z tego nic nie będzie zwłaszcza, że to nie dziecko mojego syna - ciągnęła uparcie dalej rozmowę.
- Już pani powiedziałam jesteśmy dorośli i sami wiemy jak się czujemy w swoim towarzystwie, a poza tym Mikołaj traktuje Kube jak własnego syna.
- Ale Mikuś jest po przejściach - wtrąciła.
- Tak się złożyło, że ja też łatwo w życiu nie miałam. -powiedziała chociaż nie miała ochoty sie tłumaczyć.
- No dziecko na boku to nie jest łatwa sprawa- mówiła coraz bardziej dogryźliwie.
- Jak może pani mnie oceniać jak mnie nawet nie zna- coraz trudniej było jej trzymać spokój .
-Posłuchaj mnie dziewczyno nie złapiesz mojego syna na dziecko i nie zniszczysz mu życia on jest z tobą dla litości, bo ma dobre serce i nie chciał cie zostawiać samej z dzeckiem ty myślisz, że on ma ochote wychować nie swojego syna. Jemu zamydliłaś oczy, ale u mnie to ci sie nie uda - powiedziała ze złością wrecz nienawiścią.
- Ale nie ma pani prawa decydować o życiu Mikołaja on sam wie lepiej jak chce żyć - podniosła głos.
- Tak on chce mieć normalna rodzinę on też ma dzieci, ale na pewno nie chce dziewczyny z nie swoim dzieckiem, która na imprezie pijana sobie je zrobiła zrobiła nawet nie wie z kim i teraz chce w to wrobić mojego biednego synka. Lepiej zostaw go i zniknij z jego zycia .
- Ta rozmowa z pania nie ma dalszgo sensu - wyszła z kuchni trzaskając drzwiami.
- To wszystko przez ciebie - jeszcze krzykneła.
Mikołaj miał rację z jego matką nie da się wytrzymać ani minuty mam jej dość . W ogóle żałuję, że się zgodziłam tutaj przeprowadzić.
Chciałam jak najszybciej się stąd wynieść nie miałam ochoty tutaj przebywać. Nie chciałam już niepokoić Mikołaja i tak ma przeze mnie dosyć kłopotow postanowiłam zadwonic do swojej siostry.
- Hej przepraszam, że tak późno do ciebie dzwonie, ale czy mogłabyś po mnie przyjechać w jedno miejsce? -zapytałam.
- Jasne siostra podaj adres.
-A coś sie stało, bo masz taki drżący głos coś z Kubusiem ? - zmartwiłam się, bo od kiedy Kuba sie urodził moja siostra sie zmieniła jest jej oczkiem w głowie .
- Nie nic się nie stało, za ile będziesz ?
- Tak za 10 minut.
- Ok to czekam pa.
Po 10 minutach byłam spakowana wyszła z domu czekałam na moją siostre coraz trudniej było mi utrzymać emocje cały czas miałam w głowie tylko słowa jego matki. Po chwili zobaczyłam swoją siostre i weszłam do samochodu z Kubusiem .
Karoline wyrażnie coś gryzło, bo nigdy nie była taka smutna .
-Przecież widzę, że coś się stało . Powiesz mi ?
Juz dłuzej nie mogłam utrzymać emocji i łzy same napływały mi do oczu strumieniami spływając po policzkach.
Czy porywacz jest nadal zagrożeniem dla Karoliny i jej najbliższych ? Co dalej z Mikołajem i Karoliną ?
Czy powie siostrze o rozmowie z matką Mikołaja ?
Super! Kiedy następny?? ��
OdpowiedzUsuńPostaramy się jak najszybciej. To wszystko zależy od weny i czasu 😊
UsuńPozdrawiamy !
super ciekwe co dalej z mama mikołaja i kto porwał Kubusia;)
OdpowiedzUsuńNo zobaczymy 😉
UsuńPozdrawiamy.
Super opko. Dobrze, że Kubusiowi nic się nie stało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękujemy za komentarz i również pozdrawiamy ❤
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na następne opowiadanie 😉
OdpowiedzUsuń