sobota, 30 grudnia 2017

27. Kucharka.

Witamy i zapraszamy do czytania kolejnego opowiadania. Pozdrawiamy i następnego razu !

Minęło już trochę czasu od naszego ślubu czekała nas jeszcze podróż poślubna, której oboje nie mogliśmy się doczekać jednak musiała ona zostać trochę przesunięta w czasie gdyż praca nas narazie trzymała w miejscu. Wszyscy nam gratulowali tak szczerze miałam tego trochę dość ślub to nasza prywatna sprawa, a zrobiła się z tego jakaś wielka sensacja, ale w sumie dobrze, że nie tylko my cieszymy się z naszego małżeństwa. Tak nawiasem mówiąc do tej pory mam dreszcze po nocy poślubnej jak ja bym chciała to powtórzyć mam nadzieje, że wyjazd w góry umożliwi powtórkę tych namiętności. Narazie musimy jakoś wytrzymać i żyć szarą codziennością. Ciężko mi było się zebrać, ale służba nie dróżba. Dlatego razem z Mikołajem po upływie około pół godziny pojechaliśmy na komendę. Pech chciał, że ogromne korki uniemożliwiły nam szybkie tam dotarcie. Spóżnieni niemal wbieglismy do sali odpraw gdzie komendantka już kończyła rozdawanie rewirów.
- Państwo Białachowie to co na specjalnych warunkach tutaj pracują ? - zapytał jak zwykle w swoim stylu Profos.
- Adam zajmij się pracą - głos zabrała Jaskowska, która najwyraźniej nie miała zamiaru wyciągać konsekwencji z naszego spóźnienia.
- A i jeszcze jedno jak wiecie u nas na stołówkę pracę zaczyna nowa kucharka. Miejcie dla niej trochę wyrozumienia - powiedziała uśmiechając się do Juliusza, jeszcze nie wiedzieliśmy dlaczego.
- Tak jest - odparliśmy niemal jednocześnie.
Około 09:00 wyjechaliśmy w miasto od samego początku Mikołaj patrzył na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie schrupać .
- Co ty się tak na mnie patrzysz brudna jestem ? - nie ukrywam, że trochę się speszyłam, ale jak mąż nie może oderwać wzroku od żony to napewno nic złego.
- No co nie mogę się nacieszyć swoją ukochaną, piękną i młodą żoną - powiedział patrząc mi prosto w oczy nawet nie przeszkadzało mu to, że prowadzi samochód.
- No już przestań, bo się zarumienie - uśmiechnęłam się, a niedługo potem nasze usta spotkały się w pocałunku uwielbiam jego soczyste usta to dzięki nim moje życie nabiera barw. Nie chciałam nigdy przerywać tego momentu jednak byliśmy na służbie i niestety z przymusu musiałam.
- Dobra starczy wariacie, bo jeszcze ktoś nas zobaczy - oderwałam się z wielkim trudem.
- A to niech widzą, że jesteśmy szczęśliwi - uśmiechnął się do mnie serdecznie.
Doszliśmy do upragnionej przerwy szybko poszliśmy do bufetu zabrać coś do jedzenia.
- Co nam pani zaproponuje dobrego - zapytał Mikołaj nowej pracownicy.
- To co widać - mruknęła kobieta.
- Ja to zjadłbym konia z kopytami - uśmiechnął się do mnie.
- Tego nie ma musi sobie sam ugotować- kobieta popatrzyła na mnie takim wzrokiem jakby miała mnie ukatrupić.
- To przenośnia była - odparł zmieszany.
- A co mnie to obchodzi albo bierzesz żarcie, albo wypad nie mam całego dnia na pierdoły - uniosła się.
- To ja chyba podziękuję - to się Białaszek wkopał on to życia nie będzie miał z tą panią Grażyną.
- Ty niewdzięczniku ja tutaj się napracowałam, a ty nawet nie spróbujesz żebym ja cię tutaj więcej nie widziała. Jak chcesz sobie konia zjeść to proszę bardzo, ale nie tutaj ! - wrzasnęła i machnęła Mikołajowi przed nosem szmatką, którą wycierała kurze.
- Ale pani miła - powiedział uszczypliwe policjant.
- Ty mnie tutaj nie podrywaj gówniarzu w ogóle idźcie mi już stąd, bo przez was poważną pracę stracę - kobieta nadal nie spuszczała z tonu.
- Jakbym chciał goryla poderwać to bym sobie do zoo poszedł - mruknął Białach odchodząc od bufetu.
Mieliśmy jeszcze sporo czasu dlatego jak najszybciej chcieliśmy dojść do pokoju policjantów i nacieszyć się sobą. Wpadłam na  nie codzienny pomysł trochę szalony ale cóż . 
- Zawsze chciałam to tutaj zrobić - powiedziałam zamykając drzwi po czym oddałam się namiętności. Mikołaj wyglądał zaskoczony moim pomysłem ale nie protestował .Całował mnie po kolejnych częściach ciała czułam dreszcz kiedy jego zimne dłonie dotykały mojej tali wziął mnie na ręce i zanim się zorientowałam wylądowałam na blacie biurka na którym zwykle piszemy raporty no ale cóż trzeba sprawdzić czy wygodne . Ręką zwaliłam papiery które znajdowały się na biurku , to nie było wtedy ważne chciałam oddać się tej fali pocałunków naprawdę brakowało mi tego od nocy poślubnej. Pragnęłam go, z każdym pocałunkiem coraz bardziej i bardziej. Tęskniłam za nim gdy go nie było , tęskniłam za jego bliskością . Mikołaj już ściągał ze mnie koszulkę jednak wtedy wydarzyło się coś zaskakującego.
- Nie nie przeszkadzajcie sobie ta moja ciotka to jakaś wiedźma Juleczku i Juleczku no przecież zwariować można wchodzisz sobie jak do baru szybkiej obsługi .rzekł mikołaj gdy  wparował oburzony Poniatowski przed tym trzy razy sprawdził czy nikogo nie ma na korytarzu wyglądał jakby się czegoś, a raczej kogoś panicznie bał. Nie spodziewaliśmy się jego wizyty dlatego byliśmy speszeni.
- Pani kucharka to twoja ciocia ? - zapytał zaskoczony Białach.
- No tak, bo syn siostry brata żony mojego szwagra, który jest rodziną z moim sąsiadem, którego syn jest synem mojej kuzynki, która ma męża, który jest bratem ciotecznym od strony ojca jest ze strony babci moją rodziną - byłam w szoku, że Poniatowski potrafi takie długie zdanie zbudować.
- Dość skomplikowane te wasze powiązania rodzinne - śmiać mi się chciało Mikołajowi chyba też, ale Julek miał taką poważną minę, że głupio było wybuchnąć śmiechem.
- Ale ja nie wiem skąd taka jędza się mogła trafić- mówił przeżuwając jedzenie, które chyba za bardzo mu nie smakowało.
- No wiesz czasem zdarzają się wypadki - próbowałam się go jakoś pozbyć.
- Jak dobrze, że ja jestem normalny - stwierdził zadowolony.
- No to pewnie branie masz - puściłam oczko do Białacha.
- No wiesz ma się tą orientalną urodę - widziałam jak się zarumienił.
- Kurde ja wam przeszkadzam - no w końcu się zorientował długo mu zeszło, ale w sumie jak na jego tok myślenia to i tak dobrze.
- Nie no co ty my chętnie posłuchamy o twojej rodzinie - popatrzyliśmy z Mikołajem na siebie, a potem na Julka.
- A tak w ogóle seks na brudnym biurku jest bardzo niebezpieczny gdyż można się zarazić jakimiś chorobami, a wcale nie jesteście pierwsi, którzy to tutaj robią - to już całkowicie mnie rozwaliło mało brakowało i bym zaczęła się śmiać.
- Kurde nie powinienem tego mówić, bo Zapała powiedział, że mi krzywdę zrobi. No i przez was się wygadałem. Tylko mu nic nie mówcie - odparł przytakując głową, rozglądnął się po korytarzu i poszedł.
- No widzisz Julek to jednak mądry człowiek jest wie wszystko. Musimy Zapałów ostrzec, żeby uważali na zarazki - wtedy mogliśmy się śmiać do woli.
- Chyba plotkarz, a naszą zabawę dokończymy niebawem jutro przecież wyjeżdżamy - popatrzyłam głęboko w jego piękne jasno niebieskie oczy.
- Już nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się.
- Ale teraz wracamy na patrol - zebraliśmy się i pojechaliśmy w miasto ja jednak myślami byłam już w domu.
Siedzieiśmy tak w domu i zastanawialiśmy się gdzie pojechać na tą naszą podróż, a ja naprawdę nie wiedziałam, gdzie bo trzeba też pomyśleć o Kubusiu,  bo przecież nie zostawię go on jest jeszcze taki malutki .
- Mikołaj to jak już wiesz gdzie pojedziemy znalazłeś , coś już ciekawego dla nas i Kubusia, bo mi nic nie przychodzi do głowy - zapytała swojego męża . 
Akurat rozmowę naszą przerwał  mój dzwoniący telefon mama do mnie dzwoniła ciekawe co chciała.
- Cześć córuś wiesz tak sobie pomyślałam , że jak wyjedziecie na tą podróż pośubną to może ja sie zaopiekuje Kubusiem , żebyście mogli sobą się nacieszyć - stwierdziła mama Karoliny oferując swoją pomoc co było ciekawym rozwiązaniem.
- Mamuś, a Kubuś nie jest za mały żeby go tak już zostawiać , bo ja mam watpliwości - powiedziała niepewnie ,
- Karolinko mozesz byś spokojna będzie mu tu dobrze u babci będzię miał najlepiej na swiecie -stwierdziła starsza kobieta . 
Rozłączyłam się i  zagadałam do Mikołaja .
- Słuchaj Mikołaj moja mama zaoferowała pomoc w opiece nad młodym gdy bedziemy na wyjezdzie.- uśmiechnela się do mnie tak ładnie słodko, ale nie długo będę mógł się moją świeżo upieczoną żoną nacieszyć .
- Mi się ten pomysł bardzo podoba wiesz kotuś wymarzony wyjazd jak dla mnie to nawet nie musimy wychodzić z łóżka tylko ty mi wystraczysz  - wyszczerzył się do mnie uśmiechem numer 5 . Tą rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi . Poszlam otworzyć, a tam byłam w szoku w drzwiach stała osoba, która jest ostania osobą którą tutaj bym się spodziewała  była to matka Mikołaja .
- Mikołaj  twoja mama przyszła  - krzyknełam z przed pokoju .
- Cześć synuś chciałam powiedzieć , że cieszę się iż jesteś szcześliwy postaram zmienić swoje  zachowanie, bo widzę jaki jesteś szcześliwy i mam dla was prezent z okazji waszego ślubu i życzę wam naprawdę dużo szcześcia . Podała mi do ręki kopertę otworzyłam kopertę a w kopercie znajdowe się dwa bilety z rezerwacja na kilka dni w uroczym Zakopanem- . Podałam Mikołajowi to co trzymałam w ręce . 
- Dziękujemy mamo za ten prezent -widziałam zadowolenie Mikołaja, bo wiedziałam jak bardzo to przeżywa , że jest w złych relacjach z mama . 
- Do widzenia dzieci . - pożegnała sie i poszla w strone drzwi .
- Mikołaj wiesz jestem w szoku byłam przekonana , że twoja mama nie zaakceptuje mnie ani Kubusia wiesz to miła odmiana i cieszę się z tego bardzo - przytuliłam się do niego . Następnego dnia odwiezliśmy kubusia do mojej mamy i zaczeliśmy planować nasze wolne w Zakopanem .

piątek, 15 grudnia 2017

26. Ślub.

Witamy !
Na początku chciałyśmy przeprosić za długą nieobecność mamy nadzieję, że to opowiadanie zrekompensuje długą przerwę. No i oczywiście bardzo dziękujemy tym, którzy wytrwale czekali na nowy wpis.
Pozdrawiamy !

Od samego rana panowała nerwowa atmosfera, chyba nigdy się tak nie denerwowałam, chociaż tyle że Kubuś jest dziś spokojny i grzeczny. Tata się nim zajmuje, a Paulina z Ewka i mamą pomagają mi się szykować.
- Nie no jak ja wyglądam - Zaczęłam marudzić kiedy przejrzałam się w lusterku z makijażem i fryzurą
-Ten makijaż, włosy nie no....
- Ej siostra przecież ślicznie wyglądasz - Ewka próbowała mnie pocieszyć.
- No jak ślicznie nie jak, zobacz. Nie no to jakaś porażka
- Karola nie panikuj jest super, ślicznie wyglądasz. Weź parę głębokich wdechów - Paulina stanęła za mną i obijeła mnie w pasie , taka przyjaciółka to skarb
- Wyglądam jak ....
- Córuś nie marudź tylko się zbieraj bo nie zdążymy za 2 godziny będzie fotograf -  Zaczęła i ona. No nic niech im będzie zaczęłam się ubierać w suknie.
- No ja mówiłam Mikołajowi, że suknia ślubna do mnie nie pasuje - Skomentowałam jak tylko zobaczyłam się w lustrze.
- Maleńka nie marudź ślicznie wyglądasz - Paulina jak zawsze chciała mnie pocieszyć.
- No jak ślicznie no jak no zobacz, to jakaś masakra - To chyba nie był mój dzień
- Siostra ogarnij się - Przeglądałam się dokładnie w lustrze
- No jak ogarnij, ogarnij no ja i suknia no jak ja wyglądam. Jak jakaś no nie wiem, kto nawet. Może ja się jeszcze zdążę przebrać - Patrzyłam zrezygnowana w lustro
- O nie zapomnij o tym - Skarciła mnie Paulina
- No, ale Paulina no zobacz. Ja i suknia Boże to się nie uda
- Nie no ja mam tego dość - Ewka wyszła z pokoju
* Tata Karoliny razem z Mikołajem bawili się z Kubusiem młody był tak grzeczny że jak by go nie było.
- No chodź do taty - Wiziąłem go na ręce 
-Ta-ta - Wydukał po swojemu
- I jak się podoba Twój staruszek- zaśmiałem się do niego, a on się uśmiechnął
- Czyli nie jest najgorzej
- Mikołaj ratuj - Nagle wpadła Ewka
- Co jest ? - Zdziwiłem się i podałem małego tacie, Kubuś nie był zbyt chętny żeby iść do dziadka
- Twoja żona marudzi i już sobie rady nie dajemy ratuj, bo Paulina ją zaraz zamorduje - Przewróciłem oczami i poszedłem za Ewką. Karolina z damską częścią gości była na górze. Kiedy tylko weszłem do pokoju panowała tan nerwowa atmosfera, Karolina narzekała jak to wszystko jest nie tak, jak to nic nie pasuję.
Od razu jak tylko weszłem widziałem tylko ją wygadała cudownie niczym anioł, sukienka była idealnie dopasowana, pokochałem ją od pierwszego wejrzenia nigdy nie pomyślał bym, że zakocham się w lekko aroganckiej, pewnej siebie kobiecie, a właśnie to mnie w niej urzekło, że nie zastanawiała się nad tym co mówi tylko była cholernie szczera pewna siebie i nie udawała nikogo. Podszedłem do niej, stanąłem przed nią, położyłem jej ręce na ramionach.
- Kotuś wyglądasz przepięknie- wtrąciłem w tą zaciętą kłótnie.
- Mikołaj co Ty tu robisz to przynosi pecha - zaczęła panikować
- Skarbie mamy 21 wiek, to nie średniowiecze - Starałem się ją uspokoić
- Jak ja wyglądam !! Mikołaj zobacz, no nie to nie może się udać - Spojrzałem na Pauline chciała ją ukatrupić
- Kotuś wyglądasz, tak cudownie że każdy facet będzie mi Ciebie zazdrościł - Uśmiechnąłem się do niej - Już nie mogę się doczekać, aż ją z Ciebie zedrę - Szepnąłem jej do ucha
- Mikołaj, ale... - Była bliska płaczu
- Kotuś wyglądasz pięknie, cudownie jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem. A teraz szybciutko kończ się zbierać, bo czas pędzi - Dałem jej całusa
- Jesteś aniołem - Rzuciła Paulina jak wychodziłem
*Przed kościołem byli już wszyscy, Karolina i Mikołaj wraz z gośćmi czekali  na swoją kolej, przed nimi trwała już jedna ceremonia, Karolina  powoli zaczęła panikować, a to że coś sie nie uda, a to, że Kubuś zacznie marudzić, wymyśliła już chyba milion czarnych scenariuszy. A tymczasem Kubuś miał cudowną opiekunkę, ganiali się przed kościołem i głośno śmiali. Jak na swój wiek Kubuś był bardzo bystrym dzieckiem, chodził już i nawet powoli zaczynał mówić
- Zaraz Cię złape - Krzyczał Poniatowski za chłopcem, w końcu po chwili go dopadł, obrócił się z nim w koło swojej osi, chłopczyk śmiał się głośno, nie opodal nich stała kobieta przyglądając się wszystkiemu
- Powiedz mi lubisz Ty tego wujka - Pokazał na siebie i zrobił głupią minę
- Tat - Zaśmiał się
- Kochasz Ty tego swojego tatusia ?
- Badzo mono - powiedział wesoły chłopczyk.
- A mamusię ?
- Tat mono mono ta-ta i ma-ma - Zaśmiał się i przytulił
- Ta-ta, ce do ta-ta - Kubuś chciał iść do Mikołaja, Julek postawił go na ziemi a chłopczyk biegł w kierunku Mikołaja krzycząc Ta-Ta Ta-Ta,. Mikołaj zżył się bardzo z Kubusiem, a on nie widział świata poza swoim tatą.
- Chodź tu szkrabie - Wziął malca na ręce, i dał mu buziaka, chłopiec roześmiał się głośno. Mikołaj w oddali dostrzegł kobietę, była to  jego matka, chciał do niej podejść, ale akurat podeszła Zosia  
- Już czas - Wzieła Kubusia na ręce, a Mikołaj  poszedł z już prawię żoną na zachrysitę
* Byłam z Mikołajem, Pauliną i Krzyśkiem w zachrystri musieliśmy podpisać dokumenty. Przed kościołem kątem oka dostrzegłam mamę Mikołaja, zapowiadała że nie przyjdzie, ale czyżby jednak zmieniła zdanie, W sumie nie dogaduję się z nią za bardzo, ale dla Mikołaja chciała bym, żeby w tym dniu była z nami. Im bliżej było końca tej całej papierologii, tym bardziej docierało do mnie, że to już teraz już zaraz. Zaraz po ślubie mamy  jechać ogarnąć całą papierologię związaną z adopcją Kubusia przez Mikołaja. Oboje nie mogliśmy się tego cholernie doczekać.
Chwilę później rozległ się dźwięk sygnałów policyjnych. Okazało się ,że jadą koledzy z komendy. Chwilę później dzwony kościelne wybiły godzinę 13:00 i wszystko się zaczęło. Mój tato wziął mnie pod rękę i poprowadził przed ołtarz gdzie czekał już na mnie Mikołaj ubrany w mundur przyozdobiony kwiatami,w którym wyglądał bajecznie. Czułam jak łzy podchodzą mi do oczu jednak starałam się powstrzymać od płaczu.
Karolina wyglądała tak cudownie ten makijaż długa suknia z delikatnymi falbankami i jeszcze welon normalnie ósmy cud świata.
Nie miałem okazji długo się na nią patrzeć, bo podszedł ksiądz.
- Proszę powtarzać za mną - powiedział duchowny.
-Ja Mikołaj biorę Ciebie Karolino za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci-powiedziałem wzruszony patrząc głęboko w oczy ukochanej.
-Ja Karolina biorę Ciebie Mikołaju za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- odparła równie zafascynowana sytuacją panna młoda.
To był bardzo piękny, a zarazem  wzruszający moment rodzice Karoliny prawie płakali. Nawet Kubuś był taki zafascynowany, że niemal bezruchu patrzył na swoich szczęśliwych rodziców.
-Karolino przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - powiedział policjant nie odrywając wzroku od kobiety.
- Mikołaju przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować - wtrącił ksiądz.
Po skończonej uroczystości wyszli z kościoła i zostali obsypani cukierkami,a  koledzy funkcjonariusze wystrzelili salwę na cześć młodej pary. Potem wszyscy goście zebrali się w sali, gdzie miało odbyć się wesele. Rodzice, a także goście zaczęli im gratulować i dawać prezenty różnego kalibru. Zabawa trwała w najlepsze. Mikołaj przygotował niespodziankę dla żony wziął mikrofon i zaczął śpiewać specjalnie dla niej.
„Żono moja serce moje nie ma takich jak my dwoje, bo ja kocham oczy twoje do szaleństwa do wieczora…”
Podszedł do swojej ukochanej i ucałował ją najmocniej jak potrafił.
**Mikołaj **
Karolina w tej białej sukni wyglądała niczym księżniczka z jakiejś bajki cały czas nie mogłem oderwać od niej wzroku jednak najbardziej czekałem na moment kiedy będę mógł nacieszyć się brakiem jej ubioru. Podczas wolnego tańca zbliżyliśmy się bardzo blisko i rozkoszowaliśmy się swoim towarzystwem. Nic innego wtedy nie potrzebowałem,a jej delikatne perfumy tylko potęgowały we mnie żarliwość na nią.
- Może byśmy tak poszli poszaleć - powiedziałem cichutko wyrywając się z objęć ona tylko delikatnie kiwnęła głową. Kiedy przestała grać muzyka niespostrzeżenie poszliśmy do hotelowego pokoju. Już w drzwiach nie mogliśmy się oprzeć namiętności kolejne kroki coraz bardziej plątały nas we wirze pocałunków. Nie obchodziło nas nic poza sobą nawet przedmioty, które przewróciliśmy podczas delektowania się sobą pozostawały nam całkowicie obojętnie. Objął mnie swoimi dłońmi, które na mojej tali zacisnęły się niczym kajdanki, z których nie chciałam się nigdy wyrwać. Nim dotarliśmy do łóżka moja suknia leżała gdzieś rzucona w przedpokoju, a ja prawie naga zresztą podobnie jak Mikołaj pod wpływem kolejnych pocałunków stawałam się coraz bardziej bezbronna na ruchy jakie on wykonuje. Kiedy tylko dotknął mnie rozgrzaną dłonią czułam jak pojawia mi się gęsia skórka i delikatny dreszczyk przechodzi przez moje ciało,a jego pocałunki działy na mnie niczym narkotyk. Mikołaj z każdym pocałunkiem stawał się coraz bardziej czuły nawet nie zauważyliśmy kiedy znaleźliśmy się na pięknie przyozdobionym płatkami róż łóżku jednak nie to jest najważniejsze nadal obsesyjnie pragnęłam czuć jego oddech, jego delikatne usta i jego dłonie, która błądziły gdzieś po moich plecach . Było to chyba najprzyjemniejsze uczucie w moim życiu. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
- Jak ja się cieszę, że ciebie mam - powiedział jednak to nie był czas na rozmowy, ciągle pragnęłam czuć jego bliskość i zatapiać się w fali jego pocałunków. Przerwa trwała tylko chwilę, a ja już za nim tęskniłam. Nie mogłam doczekać się kiedy znowu poczuję na swoim ciele jego pocałunki. Teraz mogę zdecydowanie powiedzieć, że to facet mojego życia gdy go nie ma przy mnie-tęsknie, gdy zaś jest- czuję się bezpieczna. Wreszcie mogę mieć go tylko dla siebie i co najważniejsze nazwać ukochanym mężem. Mam nadzieję, że nasza miłość nigdy się nie wypali i będziemy tak jak w bajce żyć długo i szczęśliwie.

wtorek, 7 listopada 2017

25. Suknia.

Dzień jak co dzień wstaliśmy rano ok. 06:30 potem pojechaliśmy na komendę i zaczęliśmy służbę. Niestety to był jeden z tych dni, które ciągnął się niemiłosiernie. Nadszedł w końcu czas przerwy miałam nadzieję, że po niej szybciej dotrzemy do końca. Mój Mikuś, gdzieś zniknął w trakcie przerwy pewnie poszedł na plotki do Jacka,a mówią, że to my kobiety lubimy plotkować.
- Poznałem taką laske, że szok - mówił zachwycony Nowak.
- Blondynka, brunetka ? - ciągnął rozmowę Białach.
- Brunetka, długie nogi i Bóg ją obdarzył dość chojnie - zaczęli się śmiać.
- A u was co tam zakochańce ? - zmienił nagle temat, żeby się dowiedzieć coś od kolegi.
- Jak w siódmym niebie - rozmarzył się.
- Jak ją kochasz to czemu wy się nie chajtniecie ? - zapytał wprost, a Mikołaja mina wskazywała na kompletne zaskoczenie pytaniem.
- Wiesz co ja muszę już uciekać, bo przerwa nam się kończy - wstał jak sparzony i wyszedł.
- Ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie - odparł ciszej, gdy widział, że kolega już opuścił pomieszczenie.
W stołówce, gdy właśnie kończyliśmy swoją przerwę zjawił się Julek w bardzo dziwnym stroju z mandoliną i próbował coś grać, ale raczej muzykiem to on wybitnym nie był . Chwile później wszedł Mariusz w stroju rycerza . Oglądaliśmy tą całą sytuacje zdziwieni. Podszedł do Zosi, uklęknął ,a z kieszeni wyjął małe pudełko w krwisto czerwonym kolorze .
- Zosiu zostaniesz moją żoną ? - zapytał otwierąc pudełeczko, gdzie znajdował się pierścionek drobny srebrny z nie dużym oczkiem .
- Karolcia , że ja nie wpadłem na taki pomysł , żeby ci się tak oswiadczyć ostatnio narzekałaś , że ja mało romantyczny człowiek - powiedział z humorem.
- Tylko byś spróbował to nawet ani Julek ani Adam ani pani komendant by ci nie pomogli tylko bunkier by ci został kochanie - powiedziała spokojnym tonem może trochę ostrzegawczym i żartobliwym . Doskonale wiedziałem , że Karolina nie lubi przedstawień, takich szopek . Nawet na tradycyjną suknie ślubną nie chciała się zgodzić, ale wpadłem na pomysł, w którym zakładem jedyne rozwiązanie gdzie nie mogła mieć , żadnego " ale" nie ukrywam, że bardzo chciałbym ją zobaczyć w sukni pewno ślicznie by wyglądała .
- Mikołaj chodż idziemy, bo nam się przerwa już skończyła - powiedziała do Mikołaja, który jeszcze dopijał kawe.
** Mikołaj **
Już dawno myślałem o ślubie tylko jakoś nie było czasu o tym porozmawiać i nie wiadomo czy Karolina tego chce.
- Wiesz o co zapytał mnie Jacek - postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę.
- No o co - zapytała sztucznie udając zainteresowanie.
- Cytuje " kiedy wy się chajtniecie "? - to pytanie orzeźwiło niezainteresowaną do tej pory rozmową policjantkę.
- I co mu odpowiedziałeś ? - zapytała zaciekawiona. 
- Nic dlatego pytam się ciebie - popatrzyłem na nią nalegająco.
- Na wszystko przyjdzie czas - odwróciła wzrok i dalszą część służby odbywaliśmy w ciszy.
** Karolina **
Skąd tych facetów bierze na takie rozmowy ? Ja nie wiem o czym oni gadają , bo napewno nie jest to rozmowa o ciuchach czy o wyprzedażach. Jednak wiedziałam, że Mikołaj napewno będzie ciągnął temat. Kocham go, ale chyba nie jestem jeszcze gotowa na małżeństwo. Popołudnie tego dnia miałam spędzić z Paulą. Umówiliśmy się na taki babski shopping.
- To co od którego sklepu zaczynamy ? - zapytała Wach kiedy tylko przekroczyliśmy próg galerii.
- No nie wiem...- rozglądałam się po ogromnym holu.
- Chodź tutaj - Paulina wskazała na sklep z sukniami ślubnymi.
- No, ale po co my tam pojdziemy ? - speszyłam się trochę, bo wiedziałam, że znowu zacznie się temat ślubu.
- Przecież niedługo zostaniesz panią Białach to musimy się rozglądać za suknią - wtedy już wiedziałam, że się z tego nie wywinę.
- Paula na to wszystko przyjdzie czas - próbowałam się jakoś ratować. 
- No chodź promocje są może akurat coś ci wpadnie w oko - złapała mnie za rękę i wciągnęła do sklepu.
Z Paulą już tak jest, albo się uprze, albo na siłę postawi na swoim więc postanowiłam dla świętego spokoju z nią tam iść .
- Patrz jaka śliczna - no i się zaczęło coś mi się wydaję, że szybko stamtąd nie wyjdziemy.
- Nie ta nie... mi się podoba tamta - wskazałam na długą, pozłacaną suknię. Z szerokimi ramiączkami koronkową górą i tiulowym dołem 
- To na co czekasz ? Idź ją przymierz - pomogła mi zdjąć suknie z wieszaka przyznam szczerze, że lekka to ona nie była, ale wyglądała jak z bajki.
- Karola wyglądasz bosko. Mikołaj by chyba zemdlał jakby cię zobaczył - pobyt w tym sklepie dał mi do myślenia.  
- Wysłałam Mikołajowi zdjęcie jak wyglądasz zabójczo w tej sukni przecież musi widzieć jak jego przyszła małżonka będzie wyglądać.
- Paulina, a ja sie pytam czy ktoś ci kazał .Zobacz jak ja wyglądam w tym ja mówiłam Mikołajowi , że suknie do mnie nie pasują a ten sie uparł i na tą suknie jeszcze jakiś głupi zakład wymyslił, który cholera przegrałam i niestety jestem skazana na tą suknie - powiedziała nie zadowolona policjantka, bo jakoś nie czuła się w takich sukniach.
- Karola już nie przesadzaj ślicznie wyglądasz naprawdę . 
- Jak tak mówisz -powiedziała bez przekonania 
Postanowiłam po powrocie do domu porozmawiać z Mikołajem o ślubie. Ja nie wiem czemu uciekłam od tej rozmowy przecież nie ma co czekać.
- Suknie już masz upatrzoną to teraz czekamy na ślub- zagadała idąc do kolejnego sklepu.
- Wiesz , że jesteś drugą osobą, która dzisiaj porusza ten temat ? - odparłam uśmiechając się.
- Czyli wszyscy wkoło wam dopingują tylko wy tego nie widzicie dwie nasze ślepotki - zaczęła śmiać się.
Zmęczone chodzeniem po sklepach około 22:00 wróciliśmy do domu. 
- Cześć kochanie ! - wykrzyczałam wchodząc do mieszkania.
- Widzę, że humorek dopisuje - powiedział Białach siedząc przed telewizorem.
- Wiesz przemyślałam kilka spraw i jakoś mi tak ulżyło- podeszłam do niego i mocno ucałowałam.
- Mikołaj na początek chciałam cię przeprosić za moje zachowanie w radiowozie doszłam do wniosku, że powinniśmy zacząć przygotowania do ślubu - dodałam po chwili milczenia.
- A co cię skłoniło do tak szybkiej zmiany zdania - wkońcu odwrócił wzrok w moją stronę.
- To się nie cieszysz ? - udawałam smutną.
- Oczywiście, ale może jutro zaczniemy to planować. Tak pozatym ślicznie wyglądałaś w tej sukni już nie mogę się doczekać, kiedy cię na żywo w niej zobaczę- wziął mnie na ręce i zabrał do sypialni.

czwartek, 5 października 2017

Miniaturka dedykowana Tysi789455

Na samym wstępie chciałyśmy podziękować Tysi za pomoc w napisaniu tej miniaturki mamy nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiamy ! 

Nieubłaganie zbliżały się urodziny komendantki, które łączyły się z rocznicą wstąpienia Jaskowskiej do policji. Przygotowania trwały w najlepsze, bo każdy chciał, żeby wyszło to jak najlepiej.
- Idziesz na urodziny Jaskowskiej ? - zapytał Mikołaj kiedy szykowali się do wyjazdu w teren.
- No idę co ja będę w domu robić sama - zamyśliła się Rachwał.
- To może pójdziemy razem przyjdę po ciebie i...- zaproponował.
- Wiesz co wolałabym sama jechać - odparła i wyszła. 
- No jak wolisz - powiedział posmutniały na twarzy.
Po służbie policjanci mieli czas na przygotowanie się do czekającej ich imprezy.
Natomiast Jacek był odpowiedzialny za dowiezienie samej jubilatki, która dość opornie się zgodziła.
- Ale ty jesteś uparty - odparła niezadowolona.
- Biorę przykład z przełożonej - zaczął śmiać się dyżurny.
- Daruj sobie - mówiła zmęczona.
- Gdzie ty mnie w ogóle porywasz ? - dodała po chwili.
- Dowie się pani jak dojdziemy - powiedział tajemniczo.
Na miejscu czekali już prawie wszyscy oprócz Zapałów, którzy nie mogli przyjechać.
- Co wy tu wszyscy robicie ? - zapytała zaskoczona komendantka.
- Zaprosiliśmy się na pani urodziny i rocznice- wtrącił Mikołaj po czym zaczął śpiewać sto lat.
Jaskowska wzruszyła się, bo nikt z jej bliskich nie pamiętał o jej urodzinach, a tym bardziej o rocznicy.
- Kochani chciałam wam bardzo podziękować i za życzenia i za zorganizowanie tego wszystkiego- mówiła niemal przez łzy.
W jednym z kątów siedzieli Karolina, a obok niej Mikołaj ich humory były coraz lepsze, bo nie żałowali sobie z alkoholem.
- Wiesz ja to cie lubię jak nikogo na komendzie - wyznała chwiejnym głosem.
- Ja to wiem mój najlepszy partnerze. Może byśmy stąd poszli w jakieś cichsze miejsce - popatrzył nalegająco w jej oczy. 
Poszli do części, gdzie były sypialnie dla gości już na korytarzu nie ukrywali swoich uczuć. Mikołaj czule ją pocałował, ona odwzajemniała pocałunki, on ciągle wodził po jej szyji potem zaczął schodzić coraz niżej włożył jej rękę pod koszule i szybkim ruchem ją zdjął, po chwili jego bokserki też wylądowały na ziemi. Mężczyzna delikatnie przesuwał ręce po jej biodrach szepcząc czułe słówka.
- Ubustwiam cię - mówiła, po czym znowu oddali sie fali porządania.
Białach dalej ją całował po chwili Karolina poczuła, że mężczyzna probuje rozpiąć jej stanik. Pocałunki znowu stały się coraz bardziej namietne, nadzy i szczęśliwi leżeli w łóżku. Zmęczeni namiętnością zasnęli wtuleni w siebie.
Rano Karolinę obudził straszny kac była zdzwiona kiedy obok siebie zobaczyła śpiącego Mikołaja nie wiele pamiętała z wczorajszego wieczoru więc tym bardziej miała pełno obaw. Zebrała się póki mężczyzna spał i wróciła do siebie do mieszkania. 
Od momentu imprezy Karolina unika rozmów z Mikołajem udaje tłumaczy sobie, że nic się nie stało po prostu byli pijani i tyle, długo zastanawiała się czemu tak się stało czy to dlatego, że już od jakiegoś czasu Mikołaj jej się podobał, a może czuła coś do niego w końcu podobno pijany człowiek mówi i robi to co czuje. Od dwóch dni dziwnie się czuła, jej nastrój zmieniał się strasznie była smutna za chwilę wesoła, zrzuciła to na spóźniający się okres.
- Karola wszystko ok ? – Karolina na początku nie usłyszała pytania Mikołaja, to już któraś przywieszka z kolei.
- Karolina ? - zadał ponownie pytanie.
- Co, stało się coś ? - wyrwała się z myśli.
- Nie...znaczy tak. Wszystko ok? -Mikołaj martwił się o nią widział, że coś się dzieje, ale nie widział co. Uważał, że są dorośli i powinni usiąść porozmawiać czemu do tego doszło, coś zadecydować, a ona zamiotła sprawę pod dywan.
- Tak, wszystko dobrze – uśmiechnęła się, nagle poczuła jakiś dziwny zapach Mikołaj pił kawę zrobiło jej się nie dobrze.
- Zaraz wracam - powiedziała i wyszła z pokoju, jak tylko zamknęła drzwi pobiegła do łazienki.
W łazience nie było nikogo na całe szczęście, zwymiotowała wszystko co dziś zjadła. Nie wiedziała co się dzieje, pierwsza jej myśl to, że czymś się zatruła, ale czym, jadła tylko kanapkę i piła herbatę, właśnie herbatę od paru dni nie piła kawy nie smakowała jej, a teraz jak poczuła kawę zrobiła jej się nie dobrze.
- To co jedziemy ? - zapytała jak tylko weszła.
- Tak jest dowódco – Mikołaj wstał i wyszedł za nią, reszta patrolu minęła im w milczeniu. Po pracy Karolina pojechała na umówione babskie spotkanie z Emilką i Zosią.
- To co pijemy ? - zapytała Zośka.
- Ja podziękuję od kilku dni źle się czuje jest mi nie dobrze i wszystko mnie drażni- odparła.
- Ale jak to babski wieczór bez alkoholu ? - zdziwiła się Drawska.
- Ja takie objawy miałam jak w ciąży byłam - wtrąciła Zapała.
- No ja ostatnio zauważyłam, że taka blada nieobecna chodzisz...to napewno ciąża - powiedziała Zośka.
- Wiecie co ja w sumie muszę uciekać do domu. Narazie dziewczyny wypijcie moje zdrowie - ta rozmowa dała jej dużo do myślenia dlatego szybko zmyła się do domu. Po drodze weszła jeszcze do apteki chciała coś sprawdzić.
*30 minut później*
Karolina siedziała na wannie z białym przedmiotem w ręce w duchu modliła się, żeby to nie była prawda. Po 2 minutach spojrzała na niego, jej oczom pokazały się dwie czerwone kreski. Nie mogła w to uwierzyć do jej oczu napłynęły łzy, nie wiedziała co ma teraz zrobić. Przecież to była jedna noc, jedna pijacka noc, a konsekwencje są ogromne, nie wiedziała czy ma mu powiedzieć czy ukrywać ile się tylko da. Wiedziała tylko jedno, nie usunie tego dziecka, przecież ono jest niczemu nie winne, całkiem bezbronne. Siedziała tak jeszcze dobre 40 min, jak tylko wyszła nie miała ochoty na nic, nie miała siły, żeby zrobić cokolwiek, dlatego odrazu się położyła była zmęczona tym wszystkim , zasnęła szybko.
Przez kolejne dwa dni unikała Mikołaja jak tylko mogła, było to trudne w końcu razem pracowali, ale jak tylko mogła uciekała do Zosi na recepcje, czy udawała, że gdzieś dzwoni co tylko się dało, żeby uniknąć tematu. Mikołaja bolało to wszystko nie chciał tracić jej przyjaźni, nie chciał tracić jej była dla niego zbyt ważna. Postanowił, że dziś z nią szczerze porozmawia.
- Karolina, możemy pogadać ? - Złapał ją przed komendą.
- Sorry spieszę się trochę - Chciała uniknąć rozmowy, jakoś się wymigać.
- 5 minut, więcej od Ciebie nie wymagam – chciał ją zatrzymać.
- Mikołaj nie mogę naprawdę , umówiłam się z Ewką –wsiadła do samochodu i odjechała.
- Cholera! – Powiedział pod nosem i zrobił to samo. 
Spotkała się z siostrą, która była jej bliska i mogła z nią porozmawiać o wszystkim.
- Siostra możesz mi powiedzieć co się dzieje ? Taka niemrawa jesteś ? - pytała młodsza z kobiet.
- Mam poważny problem. Ja jestem.... jestem w ciąży - schowała głowę w ręce i zaczęła cicho płakać.
- Co ? Z kim ? - zapytała będąc w szoku.
- Z Mikołajem kurde wpadliśmy jak nastolatki przez własną głupotę - ciągnęła smutna.
- Spokojnie jakoś wszystko się ułoży, a teraz mam dla ciebie propozycje ty idź się położyć, a ja upichce nam coś smacznego - zaproponowała Ewa jednak w planach miała co innego. Ale rodzice wiedzą czy jeszcze nie . ? Nie rodzice nic nie wiedzą . Ale nie zdawały sobie sprawy , że tą całą rozmowę słyszał ojciec 
- Co w ciąży jesteś ? A ty znasz wogóle imie tego swojego amanta który ci dziecko zrobił czy tego też nie pamietasz ? - powiedział zgryzliwie .
- Akurat go znam to jest mój kolega to z pracy - powiedziała ale nie spodziewała sie tak negatywnej reakcji .
- To ile ty go znasz , że już sobie dziecko z nim zrobiłaś . Nie tak cie wychowałem !! - krzyknął wyszedł rozświeczony z domu.
Karolina siedziała na kanapie była w szoku nie spodziewała się tego po ojcu . Liczyła na to , że nie bedzie zadowolony ale czegoś takiego się nie spodziewała .
- Karola zobaczysz wszystko będzie - powiedziała Ewa próbując pocieszyć siostrę 
- Chcę zostać sama idę do siebie - powiedziała łamiącym się głosem .
* Dom Mikołaja*
Białach siedział w domu przed telewizorem, cały czas zastanawiał się nad postępowaniem Karoliny, wyjął z lodówki czteropak piwa i miał zamiar z nim spędzić ten wieczór kiedy nagle ktoś zaczął pukać do drzwi, a właściwie się do nich dobijać. Poszedł otworzyć.
- Ewka ty tu ? – Zdziwił się jej widokiem
- Ja, ja – Nie czekała na zaproszenie weszła do środka.
- Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony.
- Jak to co przyszłam powiedzieć Ci jakim jesteś dupkiem ! – była wyraźnie na niego zła,a Mikołaj nadal nie wiedział o co chodzi.
- Co ? – Nie ukrywał zdziwienia.
- Co. Co ?! jesteś dupkiem i tyle ! Myślałam, że jesteś inny, ale widać myliłam się !! – Mikołaj stał jak wryty i patrzył na kobietę.
-I co teraz milczysz, bo mam rację ?! Jak mogłeś jej to zrobić?!! Jak mogłeś się tak zachować ?! Zamiast być przy niej to co piwko, a ona tam oczy wypłakuje !!
- Co zrobić ? – nie wiedział co się dzieje.
- Już nie udawaj głupiego ! Dobrze wiesz !! Karolina nie powie Ci nic, na temat tego jak postępujesz, bo jest honorowa i skoro sam nie chcesz ona prosić się nie będzie ! Ale to moja siostra i ja tego tak nie zostawię! Słyszysz nie pozwolę, żeby moja siostra została sama w ciąży, a mój chrześniak czy chrześnica nie mieli ojca ! – Ewka była tak zła, że aż zrobiła się czerwona na twarzy.
- Ciąży ? – Mikołaj był mało powiedziane, że w szoku jak by co najmniej Pudzian dał mu z liścia – Karolina jest w ciąży ?
- Nie udawaj, że nie wiedziałeś !
- Ewka, Karola od imprezy Jaskowskiej mnie unika. Jest w ciąży, Karolina jest w ciąży – Mikołaj nie wierzył w to co usłyszał, Ewce natomiast zrobiło się głupio.
- Nie wiedziałeś…. YYy Mikołaj ja przepraszam , ale myślę, że coś z tym zrobisz.
- Karolina jest w domu ?
- Tak
- Nie masz za co przepraszać – Dał jej buziaka w policzek i wypadł z domu jak oszlały wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon.
* Mieszkanie Karoliny*
Karolina siedziała w salonie, sama nie wiedziała czemu, ale już drugi dzień tak siedziała i płakała, może trochę bała się o przyszłość jej i dziecka, ale to nie był przecież powód do płaczu, do płaczu takiej silnej kobiety jak ona. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, spojrzała przez judasza jak tylko zobaczyła Mikołaja chciała już odejść od drzwi kiedy się odezwał.
- Karolina otwórz….. – Ona nie miała zamiaru otwierać.
- Proszę Cię otwórz porozmawiajmy. Wiesz, że nie odejdę póki nie otworzysz - Znała go na tyle dobrze, że wiedziała, że nie żartuje, ale nie chciała go widzieć.
- Była u mnie Ewka - te słowa zadziałałay niczym "sezamie otwórz się."
- Co ? - Spojrzała na niego zapłakana.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś ? – wszedł do środka zamykając drzwi.
- Bo Ty…. Po tej impezie…. Mówiłeś że…. – Nie umiała skleić zdania, po jej policzkach płynęły łzy.
- To ty mówiłaś ja, robiłem to co chciałaś – Zrobił krok w jej stronę.
- Kotek czemu nie powiedziałaś, że będziemy rodzicami ? – uśmiechnął się do niej, ona tylko przytaknęła. Mikołaj przytulił ją, a Karolina rozpłakała się jak dziecko.
- Przepraszam- wyszeptała.
- Nie przepraszaj- Spojrzał na nią i delikatnie ją pocałował- zaopiekuję się wami.
- Kocham was.
Kilka miesięcy później okazało się, że będą rodzicami dziewczynki, której postanowili dać na imię Lenka. Kilka dni póżniej Karolina chciała zrobić Mikołajowi i  z Lenką przyszła odebrać go z pracy.Ale po drodzę spotkali Zosię.
- Ależ ona słodka jest ja ci mówiłam Karola , że wy pasujecie do siebie .Nawet mała jest podobna do Mikiego, oczy ma jego .
- No fakt muszę ci przyznać , że Mikołaj jest super facetem . I własnie teraz czekamy na tatusia aż z pracy wyjdzie .Wtedy w progu pojawił się Białach .
- Dobra to ja lecę . 
- Cześć co za miłą niespodzianka - patrzył się na swoją ukochana .
-Mikołaj. Kocham cię trochę mi to czasu zajeło trochę ta ciąża pomogła mi w tym  zrozumieć , że to ty jesteś tą miłością której szukałam. 
Planowali też ślub, a w ich życiu zapanowała sielanka.
Jak widać czasami potrzeba czasu, żeby przekonać się do drugiej osoby...

sobota, 16 września 2017

24. "To był ważny mecz"

Karolina nadal czuła się zraniona przez matkę Mikołaja w tym momencie nie chciała widzieć ani jej ani jego. Musiała sobie wszystko przemyśleć dlatego postanowiła zatrzymać się u swojej siostry Ewy.
- Słuchaj Karo musisz mi powiedzieć co jest na rzeczy - zagadała młodsza z kobiet.
- Nie ważne to są moje kłopoty....- odparła smutna to wszystko kosztowało ją sporo nerwów.
- Chodzi o faceta ? - zapytała wprost.
- Nie do końca..chodzi o jego matkę. Ona po prostu nie chce, żebyśmy się spotykali uważa, że jej Mikuś nie zasługuje na babę z dzieckiem - nawet sama nie wiedziała kiedy o wszystkim powiedziała swojej siostrze.
- Spokojnie nie martw się wszystko załatwimy - powiedziała zamyślona.
Kiedy Karolina wyszła na plac zabaw z Kubusiem Ewa postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
- Dzień dobry Ewa Rachwał z tej strony - rozpoczęła rozmowę.
- Miło mi stało się coś ? -zapytał zaniepokojony.
- Chodzi o Karolinę oboje wiemy jaka jest dlatego postanowiłam ja załatwić jedną sprawę w jej imieniu otóż podobno pańska matka potraktowała moją siostrę delikatnie mówiąc chamsko - tłumaczyła.
- A mi powiedziała, że pojechała do swoich rodziców, bo nie chce mi niszczyć życia - odparł coraz bardziej zdenerwowany.
- No właśnie jeżeli panu zależy na Karolinie to niech pan przyjedzie za pół godziny na ulicę Polną 34/2. Do zobaczenia- Mikołaj czuł, że ta rozmowa może być jedną z najtrudniejszych jaką podejmował w życiu, dlatego wsiadł odrazu do samochodu i pojechał w umówione miejsce.
Tymczasem Karolina wracała ze spaceru z synkiem zdziwił ją widok Białacha, który na nią czekał.
- Tata ! - wykrzyczał chłopczyk biegnąc do policjanta.
- Karolina musimy porozmawiać -powiedział trzymając na rękach Kubę.
- Chyba nie mamy o czym - odparła stanowczo.
- No jednak mamy.. Przecież to co powiedziała moja matka nie oznacza, że ja tak myślę kocham cię i chce być z tobą. Proszę cie daj mi szansę z matką sprawa już załatwiona nie będzie sie już do niczego wpieprzać- ratował się jak mógł.
- Strasznie mnie zabolało to co powiedziała i gdyby mi na tobie nie zależało to bym ci nie wybaczyła -powiedziała i złapała go za rękę, wtuleni w siebie poszli na górę po rzeczy Karoliny i Kubusia.
Było już około 20:20 kiedy wrócili do domu Mikołaj odrazu popędził przed telewizor, bo miał być jakiś ważny mecz reprezentacji Polski. Kiedy Karolina zobaczyła co robi Mikołaj to odrazu wiedziała, że znowu nici z prac domowych, o które go wcześniej prosiła.
- Kochanie nadal nie naprawiłeś tego kranu - krzyczała z kuchni przyrządzając kolacje.
- Naprawię jutro- mówił wpatrzony w telewizor.
- Mikołaj prosiłam cię o to już z miesiąc temu - ciągnęła uparcie.
- Jak się mecz skończy to naprawię - odparł. 
- Ile razy ja już to słyszałam- powiedziała sama do siebie i poszła do salonu.
- Cholera jasna jak mogłeś spieprzyć taką akcję - komentował grę piłkarzy był tak pochłonięty meczem, że nawet nie zauważył kiedy do pomieszczenia weszła Karolina zabrała pilota i wyłączyła telewizor.
- Ej co ty robisz ? - zapytał zdenerwowany.
- Ułatwiam ci drogę do zepsutego kranu - powiedziała równie zdenerwowanym tonem.
- Ale kotek tłumaczyłem ci, że to ważny mecz reprezentacji i chciałbym go całego oglądnąć - chciał za wszelką cenę powrócić do oglądania.
- Jeżeli wolisz jakąś durną piłkę ode mnie to proszę bardzo dzisiaj śpisz na kanapie tutaj przed telewizorem- cały czas była wkurzona.
- Ja nie żartuję - powtórzyła idąc do kuchni .
- Dobra niech ci będzie pójdę sprawdzę może mam w piwnicy taką uszczelkę - odparł i ciężkim krokiem udał się w stronę drzwi wyjściowych kiedy zadzwonił do niego Krzysiek.
- No cześć stary wiem, że jest późno i mecz jest, ale potrzebuję twojej pomocy - mówił niepewnie.
- A o co dokładnie chodzi ? - zapytał zaciekawiony.
- No, bo mam sześć piwek w lodówce i nie ma kto ich wypić - zadowolony wyjaśnił po co tak naprawdę dzwoni.
- Skoro taka sprawa to zaraz będę, bo u mnie meczu nawet mi nie pozwolą obejrzeć -powiedział i rozłączył się.
Po upływie około 20 minut Mikołaj był już u Krzyśka akurat zdążył na drugą połowę.
- A gdzie Emilka ? -zapytał.
- Pojechała z dziećmi do Wadlewa - odparł wyciągając piwo z lodówki.
- O widzisz to masz spokój nie to co ja Karolina ma chyba kobiece dni i o wszystko robi awanturę- mówił siadając przed telewizorem.
- Oj myślisz, że Emilka nie ma swoich odchyłów my faceci to mamy ciężkie życie z kobietami -stwierdził Zapała.
- Masz racje Krzychu - mężczyźni rozsiedli się na sofie i z zaciekawieniem obserwowali co dzieje się na boisku.
Mecz trwał do około 23,a pare minut po Mikołaj był już w domu.
- Gdzieś ty był  ?- powiedziała wkurzona.
- Nie pozwoliłaś mi meczu tutaj oglądać to poszedłem w inne kulturalne miejsce - tłumaczył.
- Wiesz co ja już mam ciebie dzisiaj dość....-powiedziała zirytowana
- Oj Karolcia, ale wiesz jaki to był ważny mecz, a ty mi nie dałaś oglądnąć -powiedział smutny.
- Taką sobie wybrałeś ja tam cie do niczego nie zmuszałam- powiedziała stanowczym głosem .
Kilka minut  póżniej Karolina już się szykowała do spania, gdy przyszedł Mikołaj .
- A ty gdzie ? - zapytała się, gdy mężczyzna chciał wejść do łóżka 
- No jak to gdzie ? - zapytał zdziwiony bo był przekonany ,że Karoli już przeszło.
- Idź spać tam gdzie byłeś z tym swoim telewizorem - powiedziała poważnie zdawało, że nie żartuje. 
** Mikołaj**
Postanowiłem odpuścić i poszedłem do tego cholernego salonu. Tylko mam nadzieje , że długo niebędę musiał spać na tej kanapie. Rano się obudziłem wszystko mnie bolało od spania na nie wygodnym .Czułem jak cały kark mam sztywny. W ramach rekompensaty postanowiłem zrobić przyszłej żonie śniadanko jakoś polepszyć jej humor, ale niestety jej już nie było wyszła zostawiła tylko kartkę . "Wyszłam do pracy. Na śniadanie możesz iść tam gdzie byłeś wczoraj ". Tak patrzyłem na kartkę i ona nie pozostawiała złudzeń, że nadal jest na mnie zła i muszę coś wykombinować ,żeby kolejnej nocy nie spedzić na kanapie . Ale teraz jedyne co muszę to zbierać się do pracy .
Dziś miałem patrol z Krzyśkiem miałem w duchu nadzieje, że to bedzie jakiś lekki dzień, bo w nie byłem w najlepszej formie.Trzeba kupić wygodniejsza na takie awaryjne sytuacje.
- Stary, a co ty taki dziś skrzywiony jak byś zaraz miał tu paść - zapytał Zapała kolegę z patrolu chociaż chyba domyślał sie o co chodzi .
- Dostało mi się za mecz. Cała noc spałem na kanapie moja przyszła żona mnie wyrzuciła jak wróciłem od ciebie mało tego ona nadal jest zła, bo zostawiła mi tylko rano karteczkę i wyszła. Wiesz ja muszę szybko coś wymyślić jeśli nie chce drugiej nocy tam spać .
- Dobrze, że Emilka była u rodziców, bo pewno ja sobie też bym nie oglądnął, albo by się skończyło kanapą tak jak w twoim przypadku .
- Kobiety.. łatwego życia nie mamy z nimi -westchnał Mikołaj.
** Mikołaj**
Postanowiłem pogodzić się z moją ukochaną, dlatego po pracy kupiłem bilet na komedie romantyczną, na którą Karolina chciała iść już od dawna. Kiedy wróciłem do domu ona nadal siedziała obrażona i grzebała coś w telefonie.
- Zapraszam moją ukochaną kobietę, którą sam sobie wybrałem jak to wcześniej powiedziałaś do kina - starałem się być poważny.
- No i co ja mam z tobą zrobić ...- udawała, że myśli, ale wiedziała, że napewno się zgodzi.
- Nic kochać i iść do kina w ramach przeprosin - powiedział i mocno ją przytulił.
Uśmiechneła się i zgodziła na propozycje.  Mikołaj mógł być pewny, że uratował się przed kolejną nocą na niewygodnej kanapie.

niedziela, 20 sierpnia 2017

23. " To wszystko przez ciebie"

Biegłam po schodach chyba najszybciej jak się dało odrazu popędziłam w strone parkingu gdzie z daleka widać było tłum ludzi.
- Mamo ! - krzyczałam z oddali, a ona stała nic nie mówiąc i patrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
- Co się stało ? - zapytałam po chwili.
- Oni..oni porwali Kubusia - kiedy to usłyszałam niemal zawalił mi się świat. Stałam tam i nic do mnie nie docierało patrzyłam na mamę czułam jak łzy podchodzą mi do oczu, ale wiedziałam, że muszę się jak najszybciej ogarnąć, bo chodzi o mojego synka. 
- Musimy zacząć coś robić ! - krzyczałam.
- Spokojnie przecież już nad tym pracujemy - mówił Szymon w tej chwili chciałam poruszyć niebo i ziemię, żeby znaleźć Kubusia.
- Najwyraźniej za mało - burknęłam.
- Karola uspokój się wszystko będzie dobrze - przytulił mnie Mikołaj. Wtedy planowanie ślubu odeszło na inny tor. Nie miałam głowy o tym myśleć.
- Obyś miał rację chodź jedziemy na komendę musimy wszystko pozałatwiać - nie chciałam, żeby wszyscy się nade mną użalali chciałam po prostu dopaść tych co porwali Kubusia.
Mijały kolejne godziny kiedy zgłoszono, że widziano gdzieś chłopczyka, którego rysopis pasował do syna Rachwał. 
Kiedy się o tym dowiedziałam odrazu pobiegłam do radiowozu i pojechaliśmy na miejsce. Nie obiecywałam sobie za dużo, że znajdę tam Kubę. Podeszłam do huśtawki na której siedział mały odrazu poznałam w nim mojego synka.
- Kubuś kochanie - wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam, bo płakał chyba się wystraszył.
W kieszonce spodni miał jakąś karteczkę, ale nie miałam głowy, żeby ją czytać byłam po prostu szczęśliwa, że znalazł się cały i zdrowy. Gdy emocje trochę opadły postanowiłam przekonać się co jest na niej.
" To narazie ostrzeżenie, ale następnym razem nie będzie tak miło."
Zastanowiło mnie to byłam prawie pewna, że to ten facet, który się do mnie dobierał, ale narazie nie chciałam nikomu o tym mówić.
- Musicie wyjechać do moich rodziców. Będziecie tam bezpieczniejsi - powiedział Białach.
- Może masz rację...a ty ? - zapytała zmartwiona.
- Ja tutaj zostanę muszę dopilnować, żeby ten gnój trafił do pierdla - odparł.
Następnego dnia Karolina namówiona przez narzeczonego zaczęła pakować siebie i Kubusia, aby udać się do rodziców Białacha.
- Gotowi ? - zapytał Mikołaj.
- Już prawie. Mam nadzieję, że to nie problem dla twoich rodziców, bo jak wiemy twoja mama chyba nie przepada za mną - mówiła zasuwając walizkę.
- Nie no skąd dzwoniłem do niej. Idę się ubrać i was zawiozę - powiedział i wyszedł z pokoju.
Po paru minutach byli już gotowi po czym udali się w planowane miejsce.
- Dzień dobry Mikołajku - otworzyła drzwi starsza kobieta.
- Dzień dobry - mruknęła Karolina.
- Wchodźcie. Proszę tutaj będzie wasz pokój - wskazała na duże pomieszczenie znajdujące się nieopodal kuchni. 
- Dobrze to my pójdziemy się rozpakować - zaproponowała Rachwał.
Mikołaj poszedł z mamą do kuchni miał wolne od pracy to mógł zostać na dłużej.
- Mikuś nie podoba mi się ta twoja Karolina -powiedziała ciszej.
- Już ci mówiłem jestem dorosły i sam wiem co dla mnie najlepsze - uniósł się policjant.
- Bo rad starej matki to nikt nie słucha ja ci mówię potem będziesz żałował - ciągnęła dalej.
- Będę żałował jak posłucham ciebie - powiedział i poszedł do pokoju gdzie byli Karolina i Kuba.
- Jak wam się tutaj podoba ? - zapytał przytulając ukochaną.
- No ładnie jest tylko czy twoja mama da nam żyć.
- Sama wiesz jak jest z mamami one wszystko wiedzą najlepiej, a moja to już przechodzi samą siebie więc uważaj.
- Kochanie tylko uważaj na siebie przecież nawet nie wiemy kto to zrobił - zmieniła temat.
- Mi się wydaje, że to ten facet co na ciebie napadł - powiedział tak jakby był tego pewny.
- Wiesz co też tak myślę, ale mimo wszystko uważaj na siebie. Kocham cię - wtuliła się mocnej w Mikołaja.
Było już późno, dlatego Białach wrócił do mieszkania, a Karolina poszła położyć spać synka.
- Możemy porozmawiać ? - weszła pewnie do pokoju matka Mikołaja.
- Tak tylko może nie tutaj, bo Kubuś dopiero zasnął - zaproponowała policjantka.Wyszli z pokoju i przeszli do kuchni.
- Chodzi o wasz związek. Rozmawiałam dzisiaj z Mikusiem i po analizie psychologicznej doszłam do wniosku, że jest z tobą nie szczęśliwy - mówiła kobieta.
- Proszę pani my z Mikołajem jesteśmy w szczęśliwym związku i pani tego nie zmieni - odgryzła się Karolina.
- Jestem starsza i bardziej doświadczona, dlatego mówię ci, że z tego nic nie będzie zwłaszcza, że to nie dziecko mojego syna - ciągnęła uparcie dalej rozmowę.
- Już pani powiedziałam jesteśmy dorośli i sami wiemy jak się czujemy w swoim towarzystwie, a poza tym Mikołaj traktuje Kube jak własnego syna.
- Ale Mikuś jest po przejściach - wtrąciła.
- Tak się złożyło, że ja też łatwo w życiu nie miałam. -powiedziała chociaż nie miała ochoty sie tłumaczyć. 
- No dziecko na boku to nie jest łatwa sprawa- mówiła coraz bardziej dogryźliwie.
- Jak może pani mnie oceniać jak mnie nawet nie zna- coraz trudniej było jej trzymać spokój .
-Posłuchaj mnie dziewczyno nie złapiesz mojego syna na dziecko i nie zniszczysz mu życia on jest z tobą dla litości, bo ma dobre serce i nie chciał cie zostawiać samej z dzeckiem ty myślisz, że on ma ochote wychować nie swojego syna. Jemu zamydliłaś oczy, ale u mnie to ci sie nie uda - powiedziała ze złością wrecz nienawiścią.
- Ale nie ma pani prawa decydować o życiu Mikołaja on sam wie lepiej jak chce żyć - podniosła głos.
- Tak on chce mieć normalna rodzinę on też ma dzieci, ale na pewno nie chce dziewczyny z nie swoim dzieckiem, która na imprezie pijana sobie je zrobiła zrobiła nawet nie wie z kim i teraz chce w to wrobić mojego biednego synka. Lepiej zostaw go i zniknij z jego zycia .
- Ta rozmowa z pania nie ma dalszgo sensu - wyszła z kuchni trzaskając drzwiami.
- To wszystko przez ciebie - jeszcze krzykneła.
Mikołaj miał rację z jego matką nie da się wytrzymać ani minuty mam jej dość . W ogóle żałuję, że się zgodziłam tutaj przeprowadzić.
Chciałam jak najszybciej się stąd wynieść nie miałam ochoty tutaj przebywać. Nie chciałam już niepokoić Mikołaja i tak ma przeze mnie dosyć kłopotow postanowiłam zadwonic do swojej siostry.
- Hej przepraszam, że tak późno do ciebie dzwonie, ale czy mogłabyś po mnie przyjechać w jedno miejsce? -zapytałam.
- Jasne siostra podaj adres.
-A coś sie stało, bo masz taki drżący głos coś z Kubusiem ? - zmartwiłam się, bo od kiedy Kuba sie urodził moja siostra sie zmieniła jest jej oczkiem w głowie .
- Nie nic się nie stało, za ile będziesz ?
-  Tak za 10 minut.
- Ok to czekam pa.
Po 10 minutach byłam spakowana wyszła z domu czekałam na moją siostre coraz trudniej było mi utrzymać emocje cały czas miałam w głowie tylko słowa jego matki. Po chwili zobaczyłam swoją siostre i weszłam do samochodu z Kubusiem .
Karoline wyrażnie coś gryzło, bo nigdy nie była taka smutna .
-Przecież widzę, że coś się stało . Powiesz mi ?
Juz dłuzej nie mogłam utrzymać emocji i łzy same napływały mi do oczu strumieniami spływając po policzkach.

Czy porywacz jest nadal zagrożeniem dla Karoliny i jej najbliższych ? Co dalej z Mikołajem i Karoliną ?
Czy powie siostrze o rozmowie z matką Mikołaja ?

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

22. Gdzie jest Kubuś ?

Od zaręczyn minęło już kilka dni. Karolina i Mikołaj zaczęli planować swój ślub, ale w tym czasie nie obeszło się bez sprzeczek.
- To tak dla ciebie jakaś bajkowa suknia, lokal...- zaczął wyliczać.
- Ale ta bajkowa suknia to napewno nie biała - mruknęła pod nosem kobieta.
- Ale niby czemu ? - zapytał zdziwiony.
- Mikołaj ja mam syna nie z tobą, a poza tym jak ja będę w białym wyglądać - tłumaczyła.
- Najlepiej to w mundurze do ślubu idź i to w tym co na codzień po ulicach biegasz - wkurzył się nieco Mikołaj.
- No dobra ja mam pomysł jak to rozwiązać - zaproponował po chwili i zaczął czegoś szukać po kieszeniach.
- Co ty chcesz w orła i reszkę grać ? - powiedziała kompletnie zaskoczona.
- A czemu nie ? Na upartość nie ma rady. To orzeł czy reszka ? - przystąpił do zabawy.
- No niech ci będzie orzeł, ale jak wygram to o żadnej białej sukni nie chce słyszeć. Zgoda? -powiedziała kładąc monete na ręce narzeczonego.
- Wygrałem ! - wykrzyczał.
- Ciszej, bo Kubusia obudzisz - odparła niezadowolona wynikiem gry.
Po chwili musieli wyjść do pracy, ale po drodze zatrzymała ich wredna sąsiadka, która każdemu potrafi dowalić.
- A pan Białach to powinien chyba karierę piosenkarza zrobić, albo nie u nas na parafii w chórze brakuje ludzi - powiedziała kobieta.
- O co pani chodzi ? - zapytał zdezorientowany.
- Niech pan nawet nie robi z siebie niewiniątka. Ja panu powiem o co chodzi o to, że pijaństwo się szerzy w tym kraju, a to- odparła.
- To nie pani sprawa - oburzył się i poszedł.
- Będzie mi tu pierdzielić o chórach kościelnych - powiedział sam do siebie schodząc po schodach.
Trochę wkurzony wsiadł do samochodu po chwili dołączyła też do niego Karolina.
- Mam pytanie...tylko nie śmiej się ze mnie. Co ja takiego zrobiłem, że ta sąsiadka się doczepiła ? - zapytał niepewnie.
- Śpiewałeś i to muszę przyznać odważne piosenki - zaczęła się śmiać.
- Ale wstyd - dodał ciszej po chwili milczenia.
- Ile Emilka się umęczyła zanim cię do domu doprowadziła. Moim zdaniem należą się jej przeprosiny - powiedziała patrząc gdzieś przez okno.
- Po pracy podjadę i ją przeproszę.... albo nie mam lepszy pomysł zaprosimy ich na kolacje. Co ty na to ? - zapytał chwilowo patrząc na narzeczoną, bo prowadził samochód.
- Wiesz co to jest super pomysł. Kubuś jest u mamy to możemy spokojnie pobalować - uśmiechnęła się.
Jeszcze przed odprawą poszli do Krzyśka i zaprosili go, Emilkę i dzieci na kolacje.
- Bardzo chętnie - powiedział zaskoczony propozycją.
- To widzimy się o 20 - odparła zadowolona Karolina.
Służba zleciała bez jakichkolwiek komplikacji kilka interwencji dotyczących pijaków w parku, awantur domowych czyli norma. Szybko wrócili do domu i zaczęli przygotowania do spotkania. Mieli na to dwie godziny zleciło tak szybko, że nim się zorientowali goście siedzieli już przy stole.
- To pochwalcie się kiedy ślub ? - zapytała Emilia.
- No prawdopodobnie za miesiąc - odparli niemal jednocześnie.
- No i w końcu będziesz panią Białach - przytulił ukochaną Mikołaj.
- Wiesz wolałabym zostać przy swoim nazwisku - powiedziała popijając wino.
- Ale ty skarbie uparta jesteś suknia nie ta, nazwisko nie to - uniósł się trochę Białach.
- Dobrze, że my mamy to za sobą - uśmiechnął się Krzysiek.
- Ja mam dla was propozycję, bo my też mieliśmy ten problem. Weź poprostu dwa nazwiska Karolina Rachwał - Białach fajnie brzmi - zasugerowała Emilia.
- Wiesz co to może być dobre rozwiązanie - stwierdzili całując się w usta.
Około 23:00 goście musieli już wracać do domu, bo Gajka była zmęczona i zaczęła płakać.
- Dziękujemy wam za zaproszenie i następnym razem zapraszamy do nas - mówił Zapała żegnając się.
- Dlaczego ty musisz być zawsze  taka uparta i chcesz postawić na swoim ? - zapytał.
- A dlaczego ty jesteś taki uparty i chcesz postawić na swoim ? - odpowiedziała na pytaniem na pytanie.
- A pani aspirant nie wie ,że nie  ładnie jest odpowiadać w ten sposób - zapytał takim niskim seksownym i uwodzieliskim głosem. Odległość między nimi diametralnie się zmniejszyła. Nie dawno stał przy drzwiach wejściowych do mieszkania, a teraz operał się dłonią o blat kuchenny i uwarznie przyglądał się blondynce .
- Już nie mogę się doczekać jak cię zobaczę w pięknej białej długiej sukni - probował się droczyć z nią, dobrze wiedział, że nie za bardzo jej się uśmiecha biała suknia, ale zakład to zakład.
- A ty będziesz w ładnym czarnym garniturze nie w mundurze w tym co biegasz na codzień jak mi to wcześniej powiedziałeś. Mikołaj podszedł do policjantki stając na przeciwko i opierając się .
- A ,że musiałem się zakochać w tak upartej kobiecie, ale nic już tym nie zrobie jakoś musze sobie z tym radzić ..Może mi się uda trochę panią zmiękczyć szepnął jej do ucha,  ale wydawało się, że chce ją pocałować, ale jednak nie.
- Nie sadzę, że coś ci się uda - powiedziała pewnym głosem Karolina.
- To sprawę na nazwiska mamy załatwioną będziesz miała ładne podwójne . - stwierdził z zadowoleniem.
- W drodzę wyjatku ewentualnie mogę się zgodzić - droczyła się z Mikołajem lubiła go czasem denerwować.
- No jak w drodzę wyjatku - miał chytry plan i postanowił go wykorzystać .
- Myślisz, że ci uda być taka upartą nie sadzę . Przybliżył się do jej ust, ale gdy ona się przybliżyła on się odsunał i zeszedł w dół szyi składając delikatne pocałunki na szyi, gdy już po raz kolejny zbliżył się do ust znów się odsunął, a potem powiedział to czego w życiu bym sie nie spodziewała.
- Idę się wykompać - zostawił zszokowana kobietę całym tym zajściem na środku kuchni i jak mówił tak poszedł pod prysznic.
Krzysiek i Emilia wychodząc spotkali spanikowaną kobietę, która nerwowo rozglądała się po parkingu krzycząc imię " Kubuś ".
- Pomocy ! - wykrzyczała kiedy zobaczyła wychodzących z bloku Zapałów.
- Spokojnie proszę powiedzieć co się stało - próbował opanować sytuację Krzysiek.
- Porwali mojego wnuka ja się tylko na chwilę odwróciłam, a jego już nie było - mówiła spanikowana.
- Dobrze musi to pani zgłosić na policję - wtrąciła Emilia.
- Jak moja córka się o tym dowie...niech mi państwo pomagą - płakała coraz bardziej.
Po kilku minutach na parkingu pojawiła się policja co wzbudziło wśród spokojniej okolicy spore poruszenie.
- Mikołaj coś się dzieje na dole - mówiła patrząc przez okno, która również była zdziwiona obecnością swoich kolegów z pracy.
- Patrz przecież to moja mama. - dodała po chwili po czym zebrała się i wybiegła z mieszkania zaraz za nią zrobił to samo Białach.

Jak Karolina zareaguje na porwanie Kubusia? Kto za tym stoi ?

poniedziałek, 31 lipca 2017

21. " To z miłości kochanie "

Dzisiaj mamy wolne z Mikołajem od pracy. Zawiozłam Kubusia do swojej mamy, bo narzekała, że dawno go nie widziała i się za nim stęskniła. Teraz mały uczy się chodzić  wszędzie zagląda, ściąga rzeczy i wyciąga wszystko z szafek zrobił się naprawdę bardzo ciekawski. Wczoraj Paulina zadzwoniła do mnie z prośbą o wyjście na wspólne zakupy póki Kubusia nie ma w domu. Przygotowania zaczęłam od rana, ale dostrzegłam, że Mikołaj już wstał, bo wszedł do łazienki .
- Hej -podszedł i objął mnie w tali.
- Hej dzisiaj dłużej spałeś niż zwykle - stwierdziłam.
- Masz rację, a co ty tak od rana się szykujesz przecież mamy dziś wolne .
- No mamy, ale Paula zadzwoniła i wybieramy się na babskie zakupy - powiedziałam nie przerywając w robieniu sobie makijażu .
- A ja mam inny pomysł -skradł mi pocałunek na szyi.
- Jaki ? - zapytałam i chwilowo przerwałam wykonywaną czynność podejrzewałam o co może mu chodzić, ale nie pokazywałam tego po sobie.
- A może tak wrócilibyśmy do łóżka to jest też bardzo dobry pomysł według mnie nawet lepszy niż zakupy - stwierdził przekonująco.
- Ty byś cały dzień w łóżku spedził - odparłam wychodząc z objęć Mikołaja.
- A co to źle..no moim zdaniem najlepsze zajęcie w wolny dzień - ciągnał dalej i jak na niego przystało nie odpuszczał .
- To zrobimy tak... ja idę do pokoju dokończyć makijaż, a ty idź pod zimny prysznic - powiedziałam udając się w stronę drzwi.
- A czemu pod zimny kotku ?- zapytał nieco zaskoczony.
- Ostudzisz się i swoje gorące zamiary kotku - odpowiedziałam uwodziliskim tonem.
- Ty nie dobra , zła kobieto jak tak możesz - próbował być obrażony, ale średnio mu to wyszło można powiedzieć nawet, że to było śmieszne.
-Taką sobą wybrałeś ! - krzyknełam z pokoju, gdzie przed chwilą skończyłam się malować . Gdy wychodziłam Mikołaj siedział przy stole kuchennym z niezadowoloną miną.
- Mikuś zrobił byś jakieś zakupy, bo jest prawie pusta lodówka, a ja muszę lecieć już na te zakupy z Paulą - powiedziałam wychodząc z mieszkania .
Poszłem na zakupy zabrałem się do szykowania niespodzianki na dziś. Te zakupy zajęły mi sporo czasu przez kolejki w tych sklepach i korki bałem się, że  nie zdąże z niespodzianka dla niej. Pojechałem do domu i zabrałem się za robotę chciałem, żeby to dobrze wyszło. Przyznam szczerze romantykiem to ja zbytnio nie jestem, ale starałem się, żeby to akurat wyszło dobrze. Porozstawiałem świece po pokoju i już miałem prawie wszystko gotowe tylko zgasić światło i rozsypać róże. Przystąpiłem do rozsypywania róż, kiedy usłyszałem szczęk zamków .
Weszłam do mieszkania .
- Kochanie zrobiłeś....- przerwałam, bo byłam zdziwiona co tu się dzieje wszędzie było pełno jakiś świec już myślałam ze mieszkania pomyliłam, ale gdy sprawdziłam po raz kolejny okazało się, że to nie pomyłka. Weszłam dalej Mikołaj stał przy stole.
- Czy ja o czymś nie wiem ? - zapytałam nadal zdziwiona tym całym zdarzeniem .
- Chciałem zrobić ci niespodziankę, ale wyszło jak zwykle, bo wiesz u mnie ciężko z takimi romantycznymi rzeczami.
- Wiesz, że kocham cie i Kubusia jak własnego syna i dlatego postanowiłem coś zrobić w tym kierunku- patrzyłam zdziwiona co robi Mikołaj, a on z kieszeni marynki, w którym wyglądał bardzo przystojnie wyjmował małe czerwone pudełko.
- Wyjdziesz za mnie ? zapytał otwierając pudełeczko, gdzie był pierścionek nie za duży z białego złota,  delikatny, a przy okazji śliczny. Zamurało mnie byłam w szoku tego akurat to się nie spowiedziałam.
- Tak - wydukałam... już od dawna wiedziałam , że to on jest tym mężczyzną na którego czekałam. Założył mi pierścionek i po chwili pocałował najpierw były to delikatne muśniecia, a potem pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny.
Następnego dnia postanowiłem uczcić zaręczyny okazało się, że Jacek nie może więc na "piwko" udałem się z Zapałą. Nie szczędziliśmy alkoholu no w końcu było co świętować.
- Wiesz co Krzysiu ja ci powiem, że na naszej komendzie to najpiękniejsze policjantki pracują - powiedział chwiejnym głosem.
- No ba moja Emilka twoja Karolina żyć nie umierać z taką kadrą - stwierdził.
Rozmowa schodziła na różne tematy od miłości po politykę. Mijały kolejne godziny, a policjanci nadal spędzali miło czas w knajpie.
- Idziemy do mnie - zarządził Zapała.
Panom droga zeszła trochę dłużej niż zwykle, ale po niecałych 20 minutach dotarli do celu. Teraz została najtrudniejsza część trasy.... schody.
- Czekaj, czekaj zadzwonię niech Emilka po nas wyjdzie - zaproponował Krzysztof.
- To, żeś mądrze wymyślił - odparł Mikołaj.
- O kurde... gdzieś telefon mi uciekł - mówił szperając po kieszeniach spodni.
- A domofon... Czekaj daj pracować starszym i bardziej doświadczonym - odpowiedział wciskając guzik na białym urządzeniu i po paru minutach na klatce była już Emilia.
- Mikołaj wiesz co ja cię może do domu zawiozę ? - zaproponowała.
- Ale my mamy świętować zaręczyny... Prawda Krzysiu ? - sierżant nic nie odpowiedział tylko sztywno trzymając się poręczy przytaknął.
- Wam to może już na dzisiaj starczy - zadecydowała kobieta. Kiedy uporała się z mężem zabrała Białacha do samochodu i zawiozła do domu.
Przed blokiem Mikołaj dostrzegł mężczyznę, który kilka dni temu groził Karolinie.
- A co ty tutaj k***a robisz ? - zapytał szarpiąc mężczyznę.
- Przyszedłem odwiedzić śliczną panią sąsiadkę - odparł z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Posłuchaj jeszcze raz cię tu spotykam to inaczej pogadamy - zagroził aspirant.
- Zobaczymy kto gorzej na tym wyjedzie - powiedział i zniknął gdzieś w głębi ciemności między budynkami. Mikołaj chciał jeszcze za nim iść i go uderzyć, ale Emilce udało się jakoś opanować sytuację. Idąc po schodach Białach zaczął śpiewać różne piosenki mimo, że od kilku godzin panowała cisza nocna.
- Mikołaj na miłość boską. Przestań proszę, bo zaraz sąsiedzi zaczną się czepiać -  Emilia chciała uciszyć kolegę, który mimo to nie dawał za wygraną.
** Karolina**
Wstałam się napić wody kiedy usłyszałam jak ktoś wydziera się na klatce. Po chwili poznałam ten głos... przecież to był Mikołaj. Postanowiłam wyjść i jak najszybciej zaciągnąć go do mieszkania dopóki nikt nie wezwał policji.
- Karolinka jak dobrze cię widzieć ! - wykrzyczał.
- Dobra, dobra romantyku chodź już do domu - odparła uśmiechając się do Emilki.
- To ja uciekam, bo Krzysiek został sam w domu z dziećmi. Narazie - pożegnała się.
W mieszkaniu Karolina nie ukrywała złości na swojego narzeczonego, bo narobił trochę wstydu wśród sąsiadów.
- Ale to z miłości kochanie - tłumaczył z nieco romantycznym tonem głosu.
- No właśnie widzę jak tą miłość okazujesz - odparła podając Mikołajowi szklankę wody.

wtorek, 11 lipca 2017

20. Zemsta.

Przy okazji opowiadania serdecznie zapraszamy na nasze blogi
http://olaijacekopowiadania.blogspot.com/?m=1 autorstwa Dark Angel opowiadania są o Karolinie i Mikołaju i http://pipopowiadaniaopolicjantach.blogspot.com/?m=1 autorstwa Emilenki96 opowiadania są o patrolu 05,06 i 07.
Jeszcze raz zapraszamy i zachęcamy do komentowania. Pozdrawiamy Dark Angel i Emilenka96.
Od ostatniej kłótni wiele się zmieniło...  pogodziliśmy się z Mikołajem on ku mojemu zadowoleniu,a nawet zaskoczeniu pozwolił mi wrócić do pracy poza tym moja mama zajmuje sie Kubusiem i zaczęliśmy rozglądać się za nowym, większym mieszkaniem.
Podczas śniadania Białach znowu zaczął swoje troskliwe gadki szczerze to się nawet cieszyłam, że tak się o mnie troszczy.
- Karolina martwię się o ciebie - powiedział czule.
- Przecież mamy razem patrol,a przy takim dzielnym policjancie napewno nic mi sie nie stanie- uśmiechnęła się .
- Ale mimo to boję się, że cię nie obronię w razie niebezpieczeństwa - odparł chwytając ją za rękę.
- Spokojnie Mikołaj jestem policjantką już parę lat i z moim doświadczeniem to nikt mi nie podskoczy - ciągnęła nadal uśmiechając się.
- Dobra chodźmy, bo się spóźnimy - Mikołaj nieco się rozchmurzył.
Podczas odprawy Jaskowska wraz z innymi policjantami przywitała aspirant sztabową Rachwał.
- Bardzo wam dziękuję za tak życzliwe przywitanie no nie ukrywam, że mi was starsznie brakowało - odparła zadowolona.
- Nam też ciebie brakowało - powiedziała uśmiechnięta Jaskowska.
Ledwo weszli do pokoju policjantów, a już zostali skierowani do pierwszej tego dnia sprawy ich zadaniem było przesłuchać człowieka, który jakiś czas temu dobierał się do Karoliny. Rachwał nie ukrywała, że chce za wszelką cenę doprowadzić go przed wymiar sprawiedliwości.
- Znowu sie spotykamy szanowna pani sąsiadko - odparł z ironią.
- Daruj sobie - parsknął Białach.
- O widzę obrońca się znalazł. Kochanek czy mąż ? - drwił.
- Nie twoja sprawa - burknął Mikołaj.
- No dobrze przejdźmy do przesłuchania - doszła do głosu Karolina, która czuła sie trochę niezręcznie, ale na szczęście miała przy sobie Mikołaja, który nad wszystkim czuwał.
Przesłuchanie trwało pare godzin mężczyzna nie szczędził oszerstw i wyzwisk, a także wiedział jak dużo mówić, a nic konkretnego nie powiedzieć.
- Ty mnie odrzuciłaś to nie martw się, że obejdzie się bez zemsty obiecuję ci - powiedział patrzac prosto w oczy Karolinie.
- Grozisz funkcjonariuszowi na służbie ? - zapytała.
- Jeszcze się spotykamy prędzej czy później - zagroził policjantce.
-  Jakoś się ciebie nie boje już na dzielni wiedzą jaki kozak z ciebie - odgryzła się .
- Nie wiesz z kim zadarłaś - krzyczał na cały korytarz.
- Z dupą wołową - powiedziała sama do siebie i wróciła do pokoju policjantów.
Nim się zorientowali przyszedł czas na przerwę obiadową .
- I szybko pożałowałem, że ci pozwoliłem wrócić do pracy - powiedział Białach.
-Znowu zaczynasz ? Przecież takich ludzi jak on to już dużo zamknęłam - tłumaczyła policjantka.
- Ale ten się do ciebie dobierał.. skąd wiesz co mu jeszcze do głowy przyjdzie - zamartwiał się dalej.
- Mikołaj spokojnie poradzę sobie - odparła jednak to nie uspokoiło Białacha ciągle miał jakieś złe przeczucia.
**Mikołaj**
Te słowa Karoliny wcale mnie nie uspokoiły nawet wręcz przeciwnie zacząłem się jeszcze bardziej martwić i żałować, że zgodziłem się na jej powrót do pracy.
Dochodziła 20:00 co oznaczało koniec służby patrolu 05, którzy zaraz po pracy mieli jechać oglądnąć nowe mieszkanie. Znajdowało się one bliżej komendy niż dotychczasowe na nowym dużym osiedlu.
- Pięknie tutaj jest - rozmarzyła się Karolina.
- No narazie chodźmy zobaczyć mieszkanie to dopiero wtedy dowiemy się czy napewno jest tutaj tak piękne - zażartował Białach.
Mieszkanie było duże miało trzy pokoje, salon, łazienkę i dość sporą kuchnie.
** Karolina**
Zawsze marzyłam o takim mieszkaniu już wyobrażałam sobie nas w nim.
**Mikołaj **
Widziałem po Karoli, że jej sie podoba przyznam szczerze, że mi też przypadło do gustu.
- Powiem ci, że to mieszkanie podoba mi się najbardziej z tych wszystkich, które oglądaliśmy - mówiła Karolina wychodząc na balkon i podziwiała rozciągający się niemal naprzeciwko park.
- Cena też nie jest taka tragiczna - dodał Mikołaj.
- Czyli co ? - zapytał pośrednik sprzedaży.
- Bierzemy - powiedzieli zgodnie.
Szczęśliwi wrócili do domu, gdzie na schodach czekała ich nie miła niespodzianka.
- Co ty tutaj robisz ? - zapytał zdenerwowany Mikołaj.
- Zwolnili mnie z aresztu z powodu braku dowodów proste - odpowiedział dziwnie zadowolony.
- Ja nadal nie rozumiem po co tu przylazłeś - uniósł się policjant.
- Przecież na komendzie mówiłem, że się jeszcze spotkamy - odparł usmiechniety.
- A ja ci mówiłem, żebyś sp******ał ! - krzyknął Białach.
- Posłuchaj ja tak nie odpuszczę, a poza tym macie ślicznego synka - wtedy Mikołajowi puściły nerwy i zaczął szarpać faceta, który nie wiele brakowało i zgwałcił by jego ukochaną. Dobrze, że Karolina wkroczyła do akcji, bo na pewno na tym by się nie skończyło.
- Pożałujecie ! - wykrzyczał.
** Karolina**
Jak ten facet zaczął grozić Kubusiowi miałam ochotę zepchnąć go ze schodów, ale jeżeli my go sprowokujemy to on napewno nie da nam spokoju.
** Mikołaj **
Najbardziej nie lubię takich typków uważa się za niewiadomo kogo, a nie potrafi nawet po męsku sprawy załatwić tylko tchórzy.
- Chodź wracamy do mieszkania - odparł kiedy emocje trochę opadły.
- Ja już mam tego dość - powiedziała wtulając się w ukochanego.
- Obiecuję ci nie dam was tchnąć palcem- odpowiedział zamykając drzwi.

sobota, 1 lipca 2017

19. Stół

Mineły 2 tygodnie jak wróciliśmy z Chorwacji to były świetne wakacje trochę odpoczynku , zmiana klimatu , dobrze wszystkim to zrobiło .Nasz mały szkrab zrobił tam swoje pierwsze kroki .Ostatnio myślałam ,żeby wrócić do pracy przecież Kubuś ma już 10 miesięcy nawet już sam próbuje chodzić,a także broić: ściąga rózne rzeczy ,próbuje szuflady otwierać i wszystko jest porozwalane .Jednak nie przypuszczała bym ,że stworzę związek z kolegą z pracy zawsze mi się wydawało , że takie związki nie mają przyszłości .Nagle z kuchni słyszę krzyk nie zadowolenia i chwile pózniej trzask drzwiczek od szafek .Weszłam do kuchni .
- Co ty tak walisz tymi szafkami -powiedziała nie zadowolona, bo Kuba spał i chciała, żeby choć chwilę tak pozostało.
- Skaleczyłem się jak robiłem sałatkę owocową dla swojej ukochanej kobiety na śniadanie - otwierając kolejne drzwi szafek w koncu znalazł plastry na swoją ranę .
- O jej biedactwo - w głosie było słychać troskę - ale napewno sałatka będzie pyszna i wygląda ślicznie -dodała ,a na półmisku były owoce w róznych kolorach, które naprawdę wyglądały ślicznie, a napewno jeszcze lepiej smakowały.
-Mikołaj to daj spróbuję tą twoją salatkę -wzieła widelec i spróbowała.
- Nie no pyszne - powiedziała będąc pod wrażeniem .
- To może na deser truskawki z bitą śmietana ?
- Ty chcesz mnie utuczyć ?- powiedziała obrażona.
- Przynajmniej wtedy byś była tylko moja - zażartował.
- Wiesz co ty siedź tu sam, a ja sobie idę do sypialni jak sie zachować nie umiesz -powiedziała z udawanym oburzeniem
- Ja cię nigdzie nie puszczę - chwycił za nadgarstek, żeby udaremnić jej ucieczkę .
- A gdzię sie pani wybiera - jego głos był niski, uwodziecielski położył jedną reke po jednej stronie blatu kuchnego drugą po drugiej, żeby zagrodzić jej ucieczkę .
Byliśmy tak blisko siebie , że czułam jego odech na swojej szyi .
- I co teraz ? - szepnął do jej ucha.
- I nic - usiadła na kuchenym blacie .
Spojrzałam na niego na jego umięśnione ciało . Był mój tylko mój. Na jego widok zaparło mi dech w piersi nigdy żaden facet nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak on. Moje ciało zapłoneło z pragnienia . Miałam wrażenie jakbym nie widziała go ileś dni ,a przecież widuję go codziennie. Miał na sobie czarne spodnie wyglądał w nich niesamowicie seksownie wpatrywał się we mnie intesywnie zaciskając przy tym swoje idealnie wykrojone, zmysłowe usta .Wziełam głęboki odech całe moje ciało czuło gorący żar ,ale on nie wykonał do tej pory żadnego ruchu . Na skórze czułam mrowienie potrzebowałam jego kojącego dotyku czasem się boję , że on dla mnie, aż tyle znaczy , że jego dotyk na mojej skórze mnie rozpala . Myśl o tym , że kiedy kolkwiek bym go mogła stracić przeraża mnie i paraliżuje .Podszedł do mnie zrobił krok jego usta znalazły się na moich nie protestowałam, nie droczyłam się z nim akurat tego w tej chwili potrzebowałam podałam się pocałunkowi i zrobiłam mu prezent delikatnie przygryzłam wargę do momentu wyczucia metalicznego posmaku krwi w ustach oderwał się ode mnie zdziwiony ,ale po chwili wrócił znów do kontynuowania pocałunków .Twarda faktura stołu zdawała się nam nie przeszakadzać ,a jego chłód był zbawienny dla rozpalonego ciała .Włożyłam ręce pod jego granatowym koszulkę napotkałam tam umięśnione ciało wyżezbione tak idealnie na siłowni pocałunki zmieniły bieg i zeszły na szyję .Nigdy nie próbowaliśmy ukryć emocji jakie między nami panowały zawsze pokazywaliśmy jak bardzo oboje siebie pragniemy i pociagamy się na wzajem ta myśl , że jest bezbronny w tym momencie była bardzo intrygująca .Wciagnełam go na siebie , żeby był bliżej mnie, żeby poczuć jego dotyk jego skóry, który tak w tej chwili potrzebowałam i pragnełam on rozpalał mnie do granic możliwości ale chłód blatu dawał chwiliowe ukojenie.
-Kocham cię - powiedział drżącym głosem między pocałunkami ,które były w różnych miejscach rozpalając moje ciało . Całowaliśmy się tak desperacko i tak zachłanie jakbym miała go już nie zobaczyć i nie mogliśmy się sobą nasycic w tym momencie sięgnął do guzików mojej koszuli.
- A może tak rodzeństwo dla Kubusia ? - zapytał niskim seksownym głose
m.
Odsunełam się od niego i wydostałam z jego objęć zdezorietowany całą sytuacja patrzył na mnie .
- Co się stało ??
- Głodna się zrobiłam ,a ty zrobiłeś taka pyszna sałatkę - wiedziałam , że to to jest głupkowate wytłumaczenie ,ale na lepsze w tym momencie nie wpadłam.
-Karolina przecież wiem,że nie o to chodzi . Nie chcesz ze mną mieć dzieci ?– Mikołaj stał się podejrzliwy.
-Nie ,nie o to chodzi ...po prostu chce wrócić do pracy ,a nie myśleć o kolejnych dzieciach – powiedziała smutna.
- Rozumiem – odparł.
-Właśnie,że nie rozumiesz , bo ty chodzisz normalnie do pracy, a ja muszę tutaj siedzieć jak we więzieniu. Brakuje mi tego – ciągnęła.
- Karolina posłuchaj…sama wiesz jaka nasza robota jest niebezpieczna boje się o ciebie,a wiem,że w domu jesteś bezpieczna – powiedział troskliwie.
- Moja mama się zgodziła ,żeby z Kubą siedzieć , a jak nie to się ściągnie jakąś opiekunke – mówiła pewnie.
- Czyli wszystko już masz zaplanowane ...szkoda ,że ja się o wszystkim ostatni dowiaduje – odparł.
- Mikołaj to nie tak po prostu czekałam na odpowiedni moment na tą rozmowę ..chciałam mieć wszystko już gotowe.
- Czyli byłaś pewna ,że się zgodze ?- Karolina nic nie odpowiedziała tylko pokiwała głową na ‘’tak’’.

-To się pomyliłaś i to bardzo – odparł i wyszedł zły z mieszkania.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

18.Wczasy w Chorwacji...

Minęło kilka tygodni od chrztu Kubusia ,a przy okazji był to dzień rozprawy sądowej o przyznanie pełnych praw rodzicielskich Karoline. Policjantka stresowała się ,ale mimo wszystko wiedziała ,że z takimi dowodami napewno wygra z byłym partnerem.
- Mikołaj błagam cię wyjedźmy gdzieś w cholere ja już mam tego dość – powiedziała zmęczona ostatnimi wydarzeniami.
- Oczywiście narazie to chodźmy dokończyć to co zaczęliśmy – odparł kierując się w stronę sali, gdzie odbywała się rozprawa.
No i po upływie kilkunastu minut policjanci z patrolu 05 wyszli szczęśliwi,bo Olek został pozbawiony praw do Kubusia.
Chcieli jak najszybciej uczcić zwycięstwo ,dlatego wieczorem mieli wybrać trasę podróży.
- Mikołaj nie co ty chcesz do Mielna jechać ? Przecież to miała być dłuższa wycieczka. Przyznam szczerze,że dobrze by było gdzieś zagranicę….- mówiła niepocieszona wyborem.
-No to zacznijmy inaczej powiedz mi gdzie chcesz jechać ? - zapytał.
-Nie wiem Lizbona, może Rzym ,albo nie Grecja,albo…
-Jeszcze jakieś propozycje ? - zapytał nieco znudzony.
- Wiesz zawsze chciałam jechać do Chorwacji – powiedziała zamyślona.
- To co Chorwacja ? - chciał dopytać ,bo wiadomo,że Karolina jak każda kobieta nigdy nie jest zdecydowana i ciągle zmienia zdanie.
- Nie wiem,ale co my tam będziemy robić ? - widać było po jej minie ,że ciągle się wahała.
- Wypoczywać kochanie, wypoczywać  i cieszyć się sobą – odparł romantycznie.
- No to rezerwuj na przyszły tydzień….no chyba,że Jaskowska nie da nam urlopu – powiedziała niepewnie.
Następnego dnia policjanci udali się do komendantki z podaniem o urlop.
- Słuchajcie ja wam to później podpisze,a dokumenty zostawcie u Zosi ona będzie wiedziała co z tym zrobić – powiedziała i szybko zniknęła za drzwiami wyjściowymi z komendy.
Na patrolu Karolina była jakaś nieobecna wyglądała jakby błądziła w myślach.
- A ty co taka nie do życia jesteś ? - zapytał zmartwiony.
-Wiesz ja już myślami na plaży jestem – odparła wzdychając.
- Zobaczysz zleci to tylko kilka dni wytrzymasz – powiedział uśmiechając się do partnerki.
I jak powiedział tak się stało nim się zorientowali nadszedł dzień wyjazdu. Czekała ich 20 godzinna podróż ponieważ wybrali samochód jako środek transportu. Najbardziej zmęczony drogą był Kubuś dla takiego małego dziecka tak długa podróż to nie lada wyzwanie.
- Ale tutaj pięknie już wiem,że to będą najlepsze wakacje w moim życiu – powiedziała wtulając się do ukochanego.
- Uwierz,że w moim też zwłaszcza,że spędzę je z tobą i Kubusiem – odparł czule.
Szybko zrobiło się ciemno i musieli wrócić  do hotelu gdzie niemal od razu poszli spać zmęczeni podróżą. Jednak innych nocy nie zamierzali spędzać tak spokojnie chcieli nacieszyć się sobą w wolnym czasie. Następnego dnia z rana poszli na plażę gdzie nadszedł chyba najlepszy moment dla rodzica mianowicie Kubuś wykonał swoje pierwsze samodzielne kroki.
-Widziałeś to ? - zapytała zdziwiona oczywiście pozytywnie.
- No czyli nasz mały urwis da nam teraz po tyłku jak zacznie wszystko ze stołu ściągać – zaczął rozpatrywać sytuacje Białach.
- Oj tam oj tam jakoś sobie z tym poradzimy. Wiesz czego nie mogę się najbardziej doczekać ? -zapytała patrząc prosto męźczyznie prosto w oczy.
- No czego ? - zapytał zaciekawiony.
-Kiedy Kubuś wreszcie powie mi mamo,albo tobie ...tato – powiedziała nieco wahając się.
-Kochanie przecież mieliśmy o wszystkim zapomnieć i oddać się relaksowi – odparł i wtedy zadzwonił mu telefon.
-Halo ? Pani komendant ? - zapytał zdziwiony.
- Mikołaj do cholery gdzie ty jesteś  ? Czekamy na ciebie od 15 minut – w jej głosie dało się wyczuć złość.
-Przecież złożyłem podanie o urlop i pani kazała dać je Zosi – próbował jakoś się wytłumaczyć.
-Jak zostawiłeś jak ich tutaj nie ma – ciągnęła dalej.
- Pani komendant przecież składałem go razem z Karoliną. Niech Zosia jeszcze raz na spokojnie przepatrzy dokumenty – mówił coraz bardziej zdenerwowany.
-Jest ...Mikołaj bardzo cie przepraszam ,ale teraz tyle ludzi bierze urlop ,że nie nadążam z tymi podaniami,a kogoś muszę mieć na bazie .No nic wypoczywajcie i jeszcze raz przepraszam – powiedziała trochę speszona.
-Nie ma problemu. Do widzenia.
Mikołaj szybko zapomniał o kłopotliwym telefonie i poszedł wspólnie ze swoją ukochaną spędzać czas ,który nieubłaganie biegł i te dwa tygodnie w słonecznej Chorwacji dobiegły końca.
- Kochanie te dwa tygodnie na długo zostaną w mojej pamięci mam nadzieję ,że praca pozwoli nam na więcej takich wspólnych wypadów – podsumował całe wczasy Mikołaj.
- Napewno się jeszcze wyrwiemy w końcu musimy się sobą nacieszyć w każdej wolnej chwili – powiedziała uśmiechnięta.
- No ,aż do kłótni – zaczęli się śmiać i wspominać wspólnie spędzone chwile.

sobota, 3 czerwca 2017

17. Ciotka.

Nadszedł długo wyczekiwany dzień chrztu Kubusia. Karolina i Mikołaj mieli konkretny zamęt w domu,a tu jeszcze na ich nieszczęście do Wrocławia przyjechała ciotka Rachwał - zagorzała katoliczka.
- Dzień dobry ...Karolino jak my sie dawno nie widziały - powiedziała tuląc swoją siostrzenicę.
- No trochę czasu minęło ...a co ciocię tutaj sprowadza ? - zapytała z ciekawością Karolina.
- Przyjechałam do twojej mamy,żeby dać jej święte pamiątki z Częstochowy to i po drodze wstąpiłam do ciebie. Chyba nie wygonisz starej ,schorowanej ciotki ? - zapytała strasza kobieta.
- Trochę mamy zamęt , bo jutro organizujemy chrzest dla mojego synka - odparła próbując się pozbyć kłopotliwego gościa.
- Słyszałam o tym ... powinnaś iść na pielgrzymkę to pomaga mówie ci wszystko dzięki niej sie ułoży - ciągnęła.
-A ty młody człowieku nie śmiej się to są poważne sprawy - dodała patrząc na zmieszanego Mikołaja.
- Ma gdzie ciocia nocować ? - zmieniła szybko temat Karolina.
- Właśnie chciałam do jutra zostać we Wrocławiu i myślałam,że będę mogła zostać u ciebie ...- Karolina nerwowo popatrzyła na partnera.
-Wiedziałam , że sie zgodzisz - dodała po chwili nie czekając na odpowiedź.
- No to zaczyna się Armagedon - powiedział uśmiechniety Mikołaj.
-Moze nie będzie tak źle - próbowała pocieszyć sie Rachwał.
No i się pomyliła ta ciotka potrafiła do wszystkiego sie doczepić nawet do sposobu nakładania jedzenia ,żyć z taką to naprawdę ogromna udręka. I nadszedł dzień chrztu o 12 wszyscy goście zebrali się pod kościołem brakowało jedynie Jacka.
- Gdzie on kurde jest ? - mówiła zmartwiona Karolina.
- Dzwonie do niego i nic . Czyżby stchurzył ? - zastanawiał sie Mikołaj.
-To zła wróźba - musiała cos dodać od siebie ciocia.
- I co my teraz zrobimy ? - zamartwiała sie dalej Karolina.
- No nic najwyżej poprosimy kogoś innego - mówił rozglądając sie po gościach.
- Mam ....Krzysiek jak cię proszę uratuj nas ..
-Chyba nie musze - odparł pokazując na zdysznego dyżurnego.
- Gdzieś ty był ? - zapytali niemal jednocześnie.
- Samochód mi sie zespół i biegłem od domu , bo mi bus uciekł - mówił próbując opanować oddech.
- Ja przez ciebie kiedyś na zawał zejde - odparł Mikołaj .
Wszystko poszło zgodnie z planem tylko z niewielkim opóźnieniem naszczęście ksiądz nie miał nic innego zaplanowanego i mógł poczekać. Potem impreza przeniosła się do lokalu , gdzie panowała cisza , matka Karoliny postanowiła rozpocząć rozmowę.
- No to teraz czekamy na ślub - powiedziała radosna.
- No pomału na wszystko przyjdzie czas - odparł Mikołaj.
- To wy bez ślubu żyjecie ? Zgorszenie rodzinie przynosicie ? - zaczęła obsypywać pytaniami Karoline i Mikołaja ciotka.
- Proszę pani to nie pani sprawa jak my żyjemy ważne ,że sie kochamy ,a na ślub jeszcze przyjdzie czas - uniósł się Białach.
- Czy pan próbuje mnie obrazić ?! Ja w takim towarzystwie nie będę przebywać - wkurzyła sie kobieta.
- A prosze bardzo z miłą chęcią panią do drzwi odprowadzę - powiedział jednak bał sie rekacji Karoliny , która siedziała za stołem i głośno biła brawo.
Około 21 :00 goście rozjechali się i Karolina z Mikołajem mogli wrócić do domu ,gdzie czekał na nich Olek. Poszli w stronę samochodu ,gdzie zdziwieni zobaczyli , że przy samochodzie stoi ta sama ciocia co wyszła z chrzcin.
- Ciocia ? - powiedziała zdziwiona Karolina bo była przekonana , że upierdliwa ciotka pojechała do domu .
- No ciocia przecież miałam u was spać i dopiero jutro do domu jechać - powiedziała stanowczym głosem .
Pod blokiem Karolina wypatrzyła Olka chyba wybrał sobie jedną z najgorszych chwil na odwiedziny.
- Co ty chcesz od nas ? - zapytała ze wściekłościa w głosie policjantka.
- Spokojnie tylko porozmawiać ... ten typ co u was był mówił same kłamstwa - próbował sie jakoś tłumaczyć.
- Posłuchaj spotkamy sie w sądzie i tam dopiero pogadamy - postawiła sprawę jasno i weszła do mieszkania.
Karolina była niemal pewna ,że ta sprawa zakończy sie pozytywnie dla niej i nie będzie musiała mieć doczynienia juz nigdy z Olkiem.
- Kto to był ?- zapytała ciotka z ciekawościa
- Nikt ciociu - nie chcialo jej sie tłumaczyć tej cały sprawy z Olkiem, bo ona i tak tylko jest zapatrzona w ten swój kosciół.
- Karolcia ,ale w tym domu to mogła byś posprzatać macie małe dziecko - wymądrzała sie znów starsza pani.
- Sprzatałam przecież wczoraj Mikołaj nawet pomógł - w jej głosie słychać było irytacje.
- To to nie jest posprzatane i tak jest brudno chyba nikt dziecko cie tego nie nauczył -próbowała rządzić co denerwowało coraz bardziej blondynkę ,ale nie chciała kolejnej kłótni ,a pozatym była zmęczona całym tym dzisiejszym dniem .
- Dobra ciociu to ty sobie rób co chcesz ,a ja musze Kubusia przebrać do spania - powiedziała  ,bo naprawde już nie chciała słuchać rad ciotki.
Poszła do Kuby i zaczeła go przebierać ,ale chwila spokoju nie trwała długo, bo przyszła ciotka .
- Ale Karolciu ty to żle robisz daj pokarze ci - chciala ubrać chłopca po swojemu.
- Nie potrzebuje niczyjej pomocy ,a tym bardziej rad sama wiem jak mam się zajmować swoim dzieckiem ! - podniosła głos bo tego juz było za wiele .
- Ja nie wiem jak ta matka cie wychowała niczego cie nie nauczyla sprzatac nie umiesz ,dziecko tez zle ubierasz -wymieniała po kolei.
- Nauczyła nie wpieprzać się w cudze sprawy, ale jak widać ciocie nikt tego nie nauczył ,bo w wszystko się wtrąca i mówi te swoje rady ,które nikomu do szczescia są nie potrzebne - obrażona kobieta wyszła do gościnnego.
- A co to za krzyki - zapytał zdziwiony Mikołaj.
- Po prostu ta ciotka mnie doprowadza do szału i nawet się chciała wtracać do tego jak Kubę ubieram !- powiedziała zdenerwowana kobieta.
- No fakt upierdliwa jest ,ale kochanie się nie denerwuj chodż spać ,bo jest już pożno.
Pół godziny pózniej wszyscy poszli spać zmeczeni dzisiejszym dniem pełnym wrazeń.