Witamy i zapraszamy do czytania kolejnego opowiadania. Pozdrawiamy i następnego razu !
Minęło już trochę czasu od naszego ślubu czekała nas jeszcze podróż poślubna, której oboje nie mogliśmy się doczekać jednak musiała ona zostać trochę przesunięta w czasie gdyż praca nas narazie trzymała w miejscu. Wszyscy nam gratulowali tak szczerze miałam tego trochę dość ślub to nasza prywatna sprawa, a zrobiła się z tego jakaś wielka sensacja, ale w sumie dobrze, że nie tylko my cieszymy się z naszego małżeństwa. Tak nawiasem mówiąc do tej pory mam dreszcze po nocy poślubnej jak ja bym chciała to powtórzyć mam nadzieje, że wyjazd w góry umożliwi powtórkę tych namiętności. Narazie musimy jakoś wytrzymać i żyć szarą codziennością. Ciężko mi było się zebrać, ale służba nie dróżba. Dlatego razem z Mikołajem po upływie około pół godziny pojechaliśmy na komendę. Pech chciał, że ogromne korki uniemożliwiły nam szybkie tam dotarcie. Spóżnieni niemal wbieglismy do sali odpraw gdzie komendantka już kończyła rozdawanie rewirów.
- Państwo Białachowie to co na specjalnych warunkach tutaj pracują ? - zapytał jak zwykle w swoim stylu Profos.
- Adam zajmij się pracą - głos zabrała Jaskowska, która najwyraźniej nie miała zamiaru wyciągać konsekwencji z naszego spóźnienia.
- A i jeszcze jedno jak wiecie u nas na stołówkę pracę zaczyna nowa kucharka. Miejcie dla niej trochę wyrozumienia - powiedziała uśmiechając się do Juliusza, jeszcze nie wiedzieliśmy dlaczego.
- Tak jest - odparliśmy niemal jednocześnie.
Około 09:00 wyjechaliśmy w miasto od samego początku Mikołaj patrzył na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie schrupać .
- Co ty się tak na mnie patrzysz brudna jestem ? - nie ukrywam, że trochę się speszyłam, ale jak mąż nie może oderwać wzroku od żony to napewno nic złego.
- No co nie mogę się nacieszyć swoją ukochaną, piękną i młodą żoną - powiedział patrząc mi prosto w oczy nawet nie przeszkadzało mu to, że prowadzi samochód.
- No już przestań, bo się zarumienie - uśmiechnęłam się, a niedługo potem nasze usta spotkały się w pocałunku uwielbiam jego soczyste usta to dzięki nim moje życie nabiera barw. Nie chciałam nigdy przerywać tego momentu jednak byliśmy na służbie i niestety z przymusu musiałam.
- Dobra starczy wariacie, bo jeszcze ktoś nas zobaczy - oderwałam się z wielkim trudem.
- A to niech widzą, że jesteśmy szczęśliwi - uśmiechnął się do mnie serdecznie.
Doszliśmy do upragnionej przerwy szybko poszliśmy do bufetu zabrać coś do jedzenia.
- Co nam pani zaproponuje dobrego - zapytał Mikołaj nowej pracownicy.
- To co widać - mruknęła kobieta.
- Ja to zjadłbym konia z kopytami - uśmiechnął się do mnie.
- Tego nie ma musi sobie sam ugotować- kobieta popatrzyła na mnie takim wzrokiem jakby miała mnie ukatrupić.
- To przenośnia była - odparł zmieszany.
- A co mnie to obchodzi albo bierzesz żarcie, albo wypad nie mam całego dnia na pierdoły - uniosła się.
- To ja chyba podziękuję - to się Białaszek wkopał on to życia nie będzie miał z tą panią Grażyną.
- Ty niewdzięczniku ja tutaj się napracowałam, a ty nawet nie spróbujesz żebym ja cię tutaj więcej nie widziała. Jak chcesz sobie konia zjeść to proszę bardzo, ale nie tutaj ! - wrzasnęła i machnęła Mikołajowi przed nosem szmatką, którą wycierała kurze.
- Ale pani miła - powiedział uszczypliwe policjant.
- Ty mnie tutaj nie podrywaj gówniarzu w ogóle idźcie mi już stąd, bo przez was poważną pracę stracę - kobieta nadal nie spuszczała z tonu.
- Jakbym chciał goryla poderwać to bym sobie do zoo poszedł - mruknął Białach odchodząc od bufetu.
Mieliśmy jeszcze sporo czasu dlatego jak najszybciej chcieliśmy dojść do pokoju policjantów i nacieszyć się sobą. Wpadłam na nie codzienny pomysł trochę szalony ale cóż .
- Zawsze chciałam to tutaj zrobić - powiedziałam zamykając drzwi po czym oddałam się namiętności. Mikołaj wyglądał zaskoczony moim pomysłem ale nie protestował .Całował mnie po kolejnych częściach ciała czułam dreszcz kiedy jego zimne dłonie dotykały mojej tali wziął mnie na ręce i zanim się zorientowałam wylądowałam na blacie biurka na którym zwykle piszemy raporty no ale cóż trzeba sprawdzić czy wygodne . Ręką zwaliłam papiery które znajdowały się na biurku , to nie było wtedy ważne chciałam oddać się tej fali pocałunków naprawdę brakowało mi tego od nocy poślubnej. Pragnęłam go, z każdym pocałunkiem coraz bardziej i bardziej. Tęskniłam za nim gdy go nie było , tęskniłam za jego bliskością . Mikołaj już ściągał ze mnie koszulkę jednak wtedy wydarzyło się coś zaskakującego.
- Nie nie przeszkadzajcie sobie ta moja ciotka to jakaś wiedźma Juleczku i Juleczku no przecież zwariować można wchodzisz sobie jak do baru szybkiej obsługi .rzekł mikołaj gdy wparował oburzony Poniatowski przed tym trzy razy sprawdził czy nikogo nie ma na korytarzu wyglądał jakby się czegoś, a raczej kogoś panicznie bał. Nie spodziewaliśmy się jego wizyty dlatego byliśmy speszeni.
- Pani kucharka to twoja ciocia ? - zapytał zaskoczony Białach.
- No tak, bo syn siostry brata żony mojego szwagra, który jest rodziną z moim sąsiadem, którego syn jest synem mojej kuzynki, która ma męża, który jest bratem ciotecznym od strony ojca jest ze strony babci moją rodziną - byłam w szoku, że Poniatowski potrafi takie długie zdanie zbudować.
- Dość skomplikowane te wasze powiązania rodzinne - śmiać mi się chciało Mikołajowi chyba też, ale Julek miał taką poważną minę, że głupio było wybuchnąć śmiechem.
- Ale ja nie wiem skąd taka jędza się mogła trafić- mówił przeżuwając jedzenie, które chyba za bardzo mu nie smakowało.
- No wiesz czasem zdarzają się wypadki - próbowałam się go jakoś pozbyć.
- Jak dobrze, że ja jestem normalny - stwierdził zadowolony.
- No to pewnie branie masz - puściłam oczko do Białacha.
- No wiesz ma się tą orientalną urodę - widziałam jak się zarumienił.
- Kurde ja wam przeszkadzam - no w końcu się zorientował długo mu zeszło, ale w sumie jak na jego tok myślenia to i tak dobrze.
- Nie no co ty my chętnie posłuchamy o twojej rodzinie - popatrzyliśmy z Mikołajem na siebie, a potem na Julka.
- A tak w ogóle seks na brudnym biurku jest bardzo niebezpieczny gdyż można się zarazić jakimiś chorobami, a wcale nie jesteście pierwsi, którzy to tutaj robią - to już całkowicie mnie rozwaliło mało brakowało i bym zaczęła się śmiać.
- Kurde nie powinienem tego mówić, bo Zapała powiedział, że mi krzywdę zrobi. No i przez was się wygadałem. Tylko mu nic nie mówcie - odparł przytakując głową, rozglądnął się po korytarzu i poszedł.
- No widzisz Julek to jednak mądry człowiek jest wie wszystko. Musimy Zapałów ostrzec, żeby uważali na zarazki - wtedy mogliśmy się śmiać do woli.
- Chyba plotkarz, a naszą zabawę dokończymy niebawem jutro przecież wyjeżdżamy - popatrzyłam głęboko w jego piękne jasno niebieskie oczy.
- Już nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się.
- Ale teraz wracamy na patrol - zebraliśmy się i pojechaliśmy w miasto ja jednak myślami byłam już w domu.
Siedzieiśmy tak w domu i zastanawialiśmy się gdzie pojechać na tą naszą podróż, a ja naprawdę nie wiedziałam, gdzie bo trzeba też pomyśleć o Kubusiu, bo przecież nie zostawię go on jest jeszcze taki malutki .
- Mikołaj to jak już wiesz gdzie pojedziemy znalazłeś , coś już ciekawego dla nas i Kubusia, bo mi nic nie przychodzi do głowy - zapytała swojego męża .
Akurat rozmowę naszą przerwał mój dzwoniący telefon mama do mnie dzwoniła ciekawe co chciała.
- Cześć córuś wiesz tak sobie pomyślałam , że jak wyjedziecie na tą podróż pośubną to może ja sie zaopiekuje Kubusiem , żebyście mogli sobą się nacieszyć - stwierdziła mama Karoliny oferując swoją pomoc co było ciekawym rozwiązaniem.
- Mamuś, a Kubuś nie jest za mały żeby go tak już zostawiać , bo ja mam watpliwości - powiedziała niepewnie ,
- Karolinko mozesz byś spokojna będzie mu tu dobrze u babci będzię miał najlepiej na swiecie -stwierdziła starsza kobieta .
Rozłączyłam się i zagadałam do Mikołaja .
- Słuchaj Mikołaj moja mama zaoferowała pomoc w opiece nad młodym gdy bedziemy na wyjezdzie.- uśmiechnela się do mnie tak ładnie słodko, ale nie długo będę mógł się moją świeżo upieczoną żoną nacieszyć .
- Mi się ten pomysł bardzo podoba wiesz kotuś wymarzony wyjazd jak dla mnie to nawet nie musimy wychodzić z łóżka tylko ty mi wystraczysz - wyszczerzył się do mnie uśmiechem numer 5 . Tą rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi . Poszlam otworzyć, a tam byłam w szoku w drzwiach stała osoba, która jest ostania osobą którą tutaj bym się spodziewała była to matka Mikołaja .
- Mikołaj twoja mama przyszła - krzyknełam z przed pokoju .
- Cześć synuś chciałam powiedzieć , że cieszę się iż jesteś szcześliwy postaram zmienić swoje zachowanie, bo widzę jaki jesteś szcześliwy i mam dla was prezent z okazji waszego ślubu i życzę wam naprawdę dużo szcześcia . Podała mi do ręki kopertę otworzyłam kopertę a w kopercie znajdowe się dwa bilety z rezerwacja na kilka dni w uroczym Zakopanem- . Podałam Mikołajowi to co trzymałam w ręce .
- Dziękujemy mamo za ten prezent -widziałam zadowolenie Mikołaja, bo wiedziałam jak bardzo to przeżywa , że jest w złych relacjach z mama .
- Do widzenia dzieci . - pożegnała sie i poszla w strone drzwi .
- Mikołaj wiesz jestem w szoku byłam przekonana , że twoja mama nie zaakceptuje mnie ani Kubusia wiesz to miła odmiana i cieszę się z tego bardzo - przytuliłam się do niego . Następnego dnia odwiezliśmy kubusia do mojej mamy i zaczeliśmy planować nasze wolne w Zakopanem .